piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 9

*Oczami Liama*
-Niall idź po drzewo na tył domu. Harry po jedzenie, Lou po koce i gitarę, a ja i Tala pójdziemy po alko do piwnicy.-przydzieliłem zadania i każdy ruszył w swoją stronę. Razem z Talą skierowaliśmy się do piwnicy, w której było pełno rupieci, między innymi nasze rowery, stół bilardowy itp. Skierowałem się do drugiego pomieszczenia. Usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Za chwilę w progu pomieszczenia w którym się aktualnie znajdowałem pojawiła się oszołomiona Tala.
-Co jest?-zapytałem, widząc jej minę, która wyglądała jakby przed chwilą zobaczyła ducha.
-Cyba mamy problem...-popatrzyłem na nią pytająco-klamka się urwała...
-Co?! Ale jak to? Myślałem, że takie akcje dzieją się tylko w filmach.
-No to poczujesz się jak w filmie- powiedziała,a  ja wybuchnąłem śmiechem.
-Co cię tak bawi?- zapytała zdezorientowana.
- To zachowujmy się jak w każdym filmie. Co ty na to?
-Okej. To chyba na początek powinniśmy zacząć się dobijać do drzwi z głupią nadzieją, że ktoś nas usłyszy -.- - jak powiedziała tak zrobiliśmy, jednak na marne. Nikt nas nie usłyszał, jakoś nie byłem zdziwiony... Zrezygnowani usiedliśmy przy stole do bilarda.
-Zagramy?-zaproponowałem.
-Ale ja nie umiem. Chociaż rodzice twierdzą, że skoro chodzą od 2 lat co tydzień na bilard to powinnam sobie nieźle radzić- wywróciła oczami- na szczęście nie musiałam nigdy tego robić przy nich, bo była by niezła wtopa ; D
-Zapewne umiesz grać. Skoro chodziłaś żeby grać...
-Tyle, że mnie tam tak jakby nie było... To była tylko wymówka dla rodziców.
-No pięknie! Czego ja się tu dowiaduję- zaśmiałem się- to gdzie ty w tym czasie byłaś?
-Tu i tam się bywało, z przyjaciółmi, między innymi z Mariką. Ty chyba nie myślałeś, że jestem taka spokojna zawsze?- wybuchnęła śmiechem.
-No nie, ale nie przypuszczałem też, że z ciebie takie ziółko!
-Oj tam, oj tam. Ty zawsze jesteś taki opanowany?- zapytała z chytrym uśmiechem.
-Ja? Ja jestem niezłym urwisem!-zatwierdziłem ją.
-Ty? Nie wierzę ci!- zaczęła się śmiać.
-Tak? To patrz!
 Podszedłem do niej i zacząłem ją całować. Po chwili się od niej oderwałem i popatrzyłem w jej oczy.... Nie mogłem się im oprzeć i ponownie rozpocząłem pocałunek. Uniosłem ją i posadziłem na stole do gry. Błądziła swoimi dłońmi w moich, a ja po jej plecach. Oplotła mnie swoimi nogami, jeszcze bardziej mnie do niej przyciągając. Ściągnąłem z niej koszulkę, a ona nie pozostawała mi dłużna. Zacząłem rozpinać jej guzik przy spodniach, kiedy nagle drzwi z hukiem się otworzyły i do piwnicy wlecieli chłopcy... No, nie powiem, niezły moment sobie wybrali na ratowanie nas -.- Tala odepchnęła mnie od siebie i zakryła się swoją koszulką, po czym oblała się rumieńcem. Chłopacy dalej stali jak wryci w drzwiach, z otwartymi buziami. Tala ubrała się i opuściła pomieszczenie mijając stojących w drzwiach. Harry potrząsnął głową i ruszył za nią. Po nim ogarnął się Louis, który wymijając mnie wziął piwo i wyszedł, a Niall powielił jego czyny. Uśmiechnąłem się do nich i wyszedłem. Ogniska nie rozpoczęliśmy.
*Oczami Harrego*
Tala i Liam długo nie wracali. Zaczęliśmy się trochę martwić. Najpierw Marika i Zayn, teraz oni... Byliśmy ciekawi tego czy dalej są w piwnicy i poszliśmy w tamtym kierunku. Z trudem otworzyliśmy drzwi, a kiedy nam się udało stanęliśmy jak wryci. Zobaczyliśmy Talę i Liama w dość niezręcznej sytuacji, mianowicie całujących się i to bez koszulek. Otworzyłem buzię ze zdziwienia. Oderwali się od siebie kiedy nas zobaczyli. Tala zaczerwieniła się i ubrała koszulkę, po czym wybiegła z piwnicy. Poszedłem za nią. Chociaż byłem na nią zły, to chciałem z nią porozmawiać i wysłuchać jej wersji, nie wierzę, żeby to była tylko jej wina...Pobiegła do lasu. Nie mogłem jej dogonić, ale później odnalazłem ją, siedzącą na kamieniu. W dłoni miała papierosa. Chociaż wiedziałem, że ją to zabija, wyglądał podczas tej czynności tak seksownie, że aż przygryzłem dolną wargę... Harry! Debilu, weź się ogarnij -.- Usiadłem obok niej i milczałem. Byłą smutna, a ja miałem zamiar ją rozweselić. Zacząłem szturchać ją ramieniem. Nie zareagowała, więc nie przestawałem. Po kilku minutach takiego szturchania widziałem, że ma dość.
-Chamski podryw? Zawsze spoko! Ale nie dzisiaj, loczek.- powiedziała. Uśmiechnąłem się na je słowa.
-Co jest Tala? Co cię tak męczy?- zapytałem niepewnie. Milczała, więc wznowiłem moje szturchanie.
-Jak ci powiem, to przestaniesz?- zapytała poirytowana. Skinąłem głową,a ona zaczęła swoją opowieść.
Powiedziała mi, że przed przylotem tutaj, spotykała się z chłopakiem, który po szybkiej znajomości z nią stwierdził, że nie chce się wiązać, tylko bawić. Zranił ją tym bardzo, ponieważ ona coś do niego czuła. Postanowiła to samo co on. Nie chciała się angażować, aby nikt więcej nie zranił jej tak jak on. Wytłumaczyła mi, że to z Liamem było przypadkowe. On chciał jej coś udowodnić. Nigdy nie spodziewałem się po nim czegoś takiego, ale wierzyłem jej. Powiedziała mi też, że mieli zostać przyjaciółmi, a teraz sama nie wie, co zrobić. Dziewczyna mówiąc to była zdenerwowana, a jej oczy się zaszkliły, jednak nie dała upustu łzom. Pod koniec przytuliłem ją i powiedziałem, że to nie jej wina i ma się niczego nie obawiać. Po raz pierwszy, podczas rozmowy ze mną się uśmiechnęła. Podziękowała mi. Kiedy ochłonęła wróciliśmy do domu. Wszyscy byli w swoich pokojach. My też udaliśmy się do naszego. Byliśmy już w łóżku, wyczułem, że się trzęsie. Nie wiedziałem czy ze zdenerwowania, czy z zimna. Nie zastanawiałem się nad tym i przytuliłem ją do siebie, szepcząc, że zawsze może na mnie liczyć. Wtuliła się we mnie i cicho załkała. Zacząłem gładzić ją po głowie, aż w końcu zasnęła.
*Oczami Zayna*
Obudziłem się nad ranem i wpadłem na pomysł, jeżeli znajdziemy gdzieś nasze wskazówki z wczorajszej gry , to wrócimy do domu. Obudziłem  Marikę i zaczęliśmy szukać. Nie myliłem się. Szybko znaleźliśmy się przed drzwiami naszego domu i wbiegliśmy do środka. Pierwsze co zrobiliśmy to poszliśmy do kuchni, żeby coś zjeść. Nawet nie wiem co by na naszym miejscu zrobił Niall po takiej wielogodzinnej głodówce...
-Robisz kanapki, a ja kawę- rozporządziła Mar.
-A co za to dostanę?
-Kawę?
-Nieeeee- odpowiedziałem.
-Jak wolisz  mogę ci zrobić herbatę, kakao, albo sok.- powiedziała z uśmiechem.
-Wolałbym coś innego.- uśmiechnąłem się cwaniacko.
-Na ten przykład co?- zapytała.
-No nie wiem.... długą kąpiel w twoim towarzystwie!- powiedziałem z chytrym uśmiechem.
-To ja już sobie wolę zrobić te kanapki...
-Oj no weź, przecież w stroju kąpielowym -.- Za kogo ty mnie masz?
-Za okrutnika, który po ciężko spędzonej z nim nocy nie chce mi nawet kanapek zrobić!- powiedziała z wyrzutem.
-Ale przecież to będzie tak samo jakbyśmy kąpali się w basenie, oj no nie daj się prosić- zrobiłem maślane oczy. Widziałem, że się waha, ale zgodziła się. Zrobiłem kanapki, a ona kawę i poszliśmy pod prysznic.
-Nie wiedziałam, że masz tatuaże- powiedziała, kiedy znaleźliśmy się w kabinie.
-Fascynują mnie, więc mam kilka. A ty masz jakiś?-zapytałem, a ona nieśmiało pokiwała głową- Serio? Fajnie? Gdzie? Nie widziałem, a przecież jesteśmy prawie nadzy... Pokażesz mi?- zasypałem ją pytaniami. Szatynka lekko uchyliła przód swoich bokserek i ujrzałem drobny napis 'Nic dwa razy się nie zdarza, wykorzystaj więc każdą chwilę i nigdy nie żałuj podjętych decyzji' uśmiechnąłem się i ją pocałowałem. Zakończyliśmy naszą kąpiel i owinięci w same ręczniki położyliśmy się na miękkim łóżku. Kiedy już prawie zasypialiśmy do naszego pokoju wleciał uradowany Niall wrzeszcząc od samego progu.
-O! Wróciła nasza zaginiona parka! Jak tam noc w lesie? Liam, Tala, Harry, Lou, chodźcie tu!- do naszego pokoju zbiegli się wszyscy, a Tala wrzeszcząc coś zapewne po polsku, bo nie zrozumiałem, wryła się między nas i zaczęła ściskać Mar. Po chwili dziewczyny wstały, Marika założyła na siebie ubrania i biorąc leżące na komodzie papierosy wyszła z Talą przed dom.
*Oczami Mariki*
Pogodziłam się z Zaynem w lesie. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko. Kiedy się wspólnie kąpaliśmy zapytał mnie czy mam tatuaż. Nie lubię go pokazywać, jest on tylko dla mnie, aby uświadamiać mi, żebym nie żałowała w życiu a ni jednej chwili. Zayn po zobaczeniu mojego tatuażu pocałował mnie. Nie wiedziałam co to ma znaczyć. Później postanowiłam nadrobić zaległości z przyjaciółką. Opowiedziałam jej o wpadce z Lou, a ona mi o przygodzie z Liamem. Wiedziałam, że to dla niej bolesne. Nie chciałyśmy, aby chłopcy może postrzegali nas za jakieś puszczalskie panienki. Za chwilę dołączył do nas Zayn również odpalając szluga i oznajmiając, że bierzemy namioty i idziemy nad jezioro. Tala popatrzyła na niego z wyrzutem. Nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Teraz to macie namioty, tak?- powiedziała w końcu. Zayn spuścił wzrok i zaczął nerwowo pogwizdywać.
-Zemścimy się!- powiedziałam i weszliśmy do środka, aby spakować potrzebne nam rzeczy. Obładowani torbami ruszyliśmy pieszo przez las, gdyż do jeziora nie było daleko. Sama się o tym przekonałam goniąc Lou. Dotarliśmy na miejsce. Rozmieszczenie w namiotach było takie samo jak w pokojach. Tym razem Tala już nie protestowała. Ja w sumie też nie, ale miałam nadzieję, że tę noc spędzę w wygodnym łóżku, a nie jak poprzednią w lesie. Przynajmniej tym razem mieliśmy materac, więc nie mogłam aż tak narzekać.
________________________________________________________________________
Nie wiem czy dodam w sobotę i niedzielę jakiś rozdział bo mam szlaban i nie wiem czy uda mi się wejść na kompa -.-

1 komentarz:

  1. uuu super blog i rozdział czekam na kolejny i mam nadzieję że dodasz szybko;*
    zapraszam do mnie http://onedirectionhistorie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń