*Oczami Mariki*
Obudziłam się o 12:00, poleżałam do 13:00 i wreszcie wstałam z łóżka, patocząc się do łazienki, aby wziąć prysznic. Kiedy wyszłam o dziwo na moim łóżku leżała już Tala i to w ubraniach ! Nie poznaję jej. Myślałam, że będzie jeszcze spała, a tu proszę, miłe zaskoczenie.
-Hej co ty tu robisz tak wcześnie?-zapytałam zdezorientowana- Chora jesteś? Może masz gorączkę, pokaż?!- dodałam z sarkazmem.
-Hahahah bardzo śmieszne, nie powiem. Ale pominę twój sarkazm. Może pasowałoby się jakoś przyszykować na wieczór, księżniczko? No bo wiesz, oni mogą okazać się frajerami, albo zadufanymi w sobie gwiazdkami, albo nie są aż tacy ładni, ale spoko, spoko, pomyślałam o tym :D Przecież oni nie będą jedyni w tym kinie...
-Kontynuuj...-zachęciłam ją.
-A więc odjebiemy się, ale nie koniecznie dla nich :D- zaśmiała się.
-Wiesz co, jednak coś jest w tej twojej główce!-wybuchnęłam śmiechem, a ona tylko zgromiła mnie spojrzeniem.- To nie jest zły pomysł. Ej a tak szczerze to ja nie pamiętam ich imion i nie wiem który jest który...
-Ty też? Myślałam, że chociaż ty będziesz wiedzieć- powiedziała z nadzieją w głosie moja przyjaciółka.
-Wiesz co, nie myślałam, że się odezwą, więc nie zwracałam na nich zbytnio uwagi.- przyznałam się.
-Trudno, jakoś będzie. A teraz chodź na śniadanie, bo głodna jestem !
-Chyba już na obiad! Zaraz zejdę.
Naszą specjalnością były tosty, więc złożyłyśmy kanapki z serem i włożyłyśmy je do opiekacza, szykując przy tym resztę składników, które potem wylądują w kanapkach. Tala włączyła muzykę na telefonie i zaczęłyśmy śpiewać i tańczyć. Tosty były gotowe, zaniosłyśmy je do salonu i postawiłyśmy na stole. Zauważyłam na nim małą karteczkę, wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać na głoś:
*Hej dziewczęta! Razem z Gregiem musieliśmy pilnie wyjechać w sprawach służbowych. Przepraszamy, że nie pokażemy Wam miasta, ale obiecujemy, że jak wrócimy to wszystko nadrobimy. Jakby co to dzwońcie, klucze macie na komodzie koło drzwi. Wrócimy za 3 dni i mamy nadzieję, że dom będzie jeszcze cały. Buziaki M&G xoxo*
-Chata wolna Tala! ! !- wykrzyczałam na całe gardło.
-Łuhuhuhu, zajebiście : D- zaczęła się wydzierać.
Po zjedzonym śniadaniu/obiedzie oglądałyśmy jeszcze telewizor, kiedy ogarnęłyśmy, że jest już 17:00 wbiegłyśmy do swoich pokoi szykując się na spotkanie. Wybrałam rurki, do tego moją ulubioną koszulkę w kwiatki, czarny sweterek i beżowe szpilki. Ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Włosy związałam w warkocza.
*Oczami Tali*
Na wieczór wybrałam czarną bokserkę, jasne rurki, czerwony sweter, a do tego czarne szpilki. Zrobiłam sb kreski na oczach, a włosy związałam w niedbałego koka. Po chwili wyszłam z pokoju, a na wprost mnie stanęła Marika. Obie powiedziałyśmy głośne łął. Wyglądałyśmy po prostu zajebiście ! No tak, wiem skromne jesteśmy, jak zwykle. Zamówiłyśmy taksówkę, która po chwili stanęła na podjeździe. Marika podała taksówkarzowi adres, który wcześniej dostała sms'em. Za jakieś 5 min byłyśmy na miejscu, gdzie czekali już na nas chłopcy.
-Hej- przywitałyśmy się.
-Chwila, chwila, z nami nie tak się wita!- popatrzyłyśmy na siebie zdezorientowane.
-Z nami się przytula !- rzucił inny i zaczął nas ściskać.
No okej, skoro tak no to się przytuliliśmy, przyszła pora na chłopaka w loczkach, który powiedział:
-Mmmmmm... Ktoś tutaj pięknie pachnie- uśmiechnął się nie chcąc mnie wypuścić z objęć.
-Nie przymilaj się tak i tak mnie już przez was plecy bolą- powiedziałam.
-Daj pomasuję-zaproponował, lecz inny chłopak się wtrącił.
-Harry, weź przestań się wygłupiać. Nie widzisz, że Tala i tak się z ciebie śmieje?- powiedział ten najładniejszy z nich, przynajmniej moim zdaniem.
A więc ten w loczkach to Harry, muszę to zapamiętać ! Spojrzałam na Marikę, która witała się właśnie z jakimś mulatem i uśmiechała się do niego. Ciekawe co on jej takiego powiedział...? Z zamyśleń wyrwał mnie głos Harolda:
-Liam, ja tu tylko składam propozycję, w ramach rekompensaty, a ty od razu się oburzasz.
Okej zaczynam łapać. Ten najładniejszy to Liam. Została mi do zidentyfikowania pozostała trójka. Weszliśmy do środka i chciałyśmy kupić sobie bilety, ale chłopcy powiedzieli, że to oni nas zaprosili i to oni płacą, no w sumie okej, nie mam nic przeciwko, za to my zaproponowałyśmy, że kupimy jedzenie. Kupiłyśmy 7 dużych popcornów i 7 dużych coli i zajęliśmy swoje miejsca. Usiedliśmy tak: blondyn, chłopak w kolorowych spodniach, koszuli w paski i szelkach (no nie powiem, zabawne połączenie), potem siedziała Marika, mulat, Liam, ja i Harry. Nie żeby mi coś nie pasowało... miło było siedzieć koło Liama ; D
*Oczami Mariki*
Siedziałam pomiędzy mulatem, a kolesiem w paski, ale za cholerę nie mogłam skojarzyć ich imion. Kiedy wraz z Talą kupowałyśmy jedzenie powiedziała mi tyle, że ten w loczkach to Harry, a ten z pieprzykiem na szyi to Liam. Chociaż tyle wiedziałam. Kiedy przytulałam się z mulatem powiedział mi, że ślicznie wyglądam, na co ja się uśmiechnęłam. Nie powiem wysoki jest. Fakt, że to ja jestem niska, ale miałam na sobie prawie 10-cio cm szpilki, mimo to on był jeszcze jakieś 15 cm wyższy ode mnie. Lubię takich. I tak jeszcze wyższy był pasiasty, który przy powitaniu zaczął mną kręcić i dał mi buziaka w policzek. Miło. Nagle odezwał się blondyn:
-Zayn! Daj mi trochę swojego popcornu, proszęęęęę....- zrobił maślane oczka.
-Niall, już zeżarłeś swój? A nie ma jeszcze nawet połowy filmu!- odezwał się mulat. Ha! Czyli to Zayn, a blondyn to Niall, jestem zajebista.
-Louis, daj mu swój, albo niech sobie idzie kupić!- Czyli pan w paski to Louis, okej teraz trzeba ich wszystkich spamiętać.
-Masz Niall mój, ja już nie mogę.- uśmiechnęłam się do niego.
-Ale serio? No bo wiesz, ja mogę sobie iść kupić nowy.
-Spoko nie ma sprawy, bierz.- chłopak omal nie skakał z radości.
Jednak nie dotrzymaliśmy do końca seansu, bo ja i Tala zaczęłyśmy nabierać do słomek coli i pluć w siebie, a po chwili dołączyli do nas chłopcy i... wyrzucili nas z kina, no nie ma co. Zrobiłyśmy przypał chłopakom! Oni twierdzili, że film i tak był nudny. Chciałyśmy się przejść, ponieważ do domu nie miałyśmy daleko, a chłopcy zaproponowali, że nas odprowadzą. Przystałyśmy na propozycję. Szliśmy rozmawiając i wygłupiając się. Doszliśmy wreszcie pod nasz dom. Była dopiero 21:00, więc zaprosiłyśmy chłopaków, bo nie chciałyśmy siedzieć same w domu. Zgodzili się. Postanowiliśmy zrobić sobie małą imprezę, więc Niall i Liam poszli po alkohol i jedzenie do sklepu. Po pół godziny wrócili obładowani zakupami. Rozłożyliśmy wszystko w salonie i rozpoczęliśmy zabawę...
_____________________________________________________________________
Jaaaaaki długi ; D Następny dodam jutro bądź w niedziele, zależy bo mam 'szlaban' -.-
Party hard z One Direction <3
OdpowiedzUsuń