niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 12

*Głodnym Oczami Nialla*
Pasowałoby się już zbierać na chatę, bo tutaj już powoli zaczynało brakować jedzonka. Jeszcze bym z głodu umarł i co wtedy? Tak o mnie dbają! Odwdzięczę się im pobudką :D Zacznijmy od Zayna. Położyłem się obok niego i dla jaj pocałowałem go w policzek. Na jego twarzy zagościł grymas, który przerodził się w lekki uśmiech.
-Mar to ty?-zapytał jakby przez sen, odskoczyłem od niego i skrzywiłem się na samą myśl. Ten zaś gwałtownie się zerwał.
-Pojebało? Głodny jestem, to przyszedłem, ale takiej reakcji to się nie spodziewałem...- popatrzyłem na niego chytrze się śmiejąc i zacierając ręce.
-Co ja właściwie powiedziałem?-zapytał przerażony wytrzeszczając oczy.
-Myślałeś, że to Mar, kiedy pocałowałem cię w policzek- zaśmiałem się.
-Nie żartuj sobie, okej?- warknął.
-Stary, chciałbym...- ruszyłem do pokoju Liama, ale ten już siedział na łóżku zakładając drugą skarpetkę. Wzruszyłem ramionami i poszedłem do Tali i Harrego. Tala chyba była w łazience, bo loczek leżał zaplątany w kołdrę. Bez wahania za nią pociągnąłem, a on z hukiem runął na ziemię Zaczął na mnie krzyczeć, a ja omal nie udusiłem się ze śmiechu widząc jego zmagania z kołdrą, w którą zaplątała mu się noga. Z łazienki wyleciała Tala z ręcznikiem na głowie, w za dużej koszulce i majtkach. Widząc nas jedynie pokiwała z dezaprobatą głową i poszła w stronę kuchni. Harry pozbierał się z podłogi i ruszył za nią. Opanowałem się i poszedłem do Lou i Mar. Ale fajnie LouMar, albo Maris :D Hahaha muszę im to powiedzieć! Pociągnąłem za klamkę, jednak drzwi się nie otworzyły. Dlaczego były zakluczone? Czyżby była upojna noc? Zacząłem walić w drzwi, po chwili ukazał się w nich Louis w samych bokserkach, nic nie mówiąc poszedł do kuchni, ruszyłem za nim. Za chwilę do kuchni weszła też zaspana Mar w koszulce i czerwonych bokserkach z napisem na tyłku ' sam seks'. Nie mogłem powstrzymać się od komentarza.
-Chyba nasza parka miała upojną noc?-podśmiewając się pod nosem.
-Co masz na myśli?- zapytała Marika wyciągając z górnej póki miseczkę.
-A to, że chyba przez przypadek w pośpiechu założyłaś bokserki Louisa.-zaśmiałem się. Zayn wyglądał na wkurzonego, a Tala i Mar patrzyły na siebie zdezorientowanymi wzrokami. Mar spojrzała na Louisa, jakby szukała w nim wsparcia, a potem popatrzyła jeszcze raz na swoją dolną część garderoby.
-Ale przecież to są moje bokserki co ty chcesz?-zapytała z wyrzutem.
-Jak ci się spodobały to twój kochanek ci je odda- dalej się śmiałem.
-Niall, debilu, ale ja swoje mam na sobie!- uniósł swój zadek ukazując na nim ten sam napis, który widniał na bokserkach Mariki. Przestałem się śmiać.
-Ale, ale... jak to?- zacząłem się jąkać. A reszta wybuchnęła śmiechem. Na twarzy Zayna malowała się ulga.
-Niall coś ci nie wyszły dzisiaj docinki- zaśmiał się Liam.
-Zamknij się!-uciszyłem go.- W takim razie ja mam jeszcze jedno pytanie...
-Oczywiście panie komisarzu- zasalutowała Marika wybuchając śmiechem.
-A dlaczego mieliście drzwi zamknięte na klucz?-zapytałem poruszając brwiami.
-To proste, uśmiechnęła się Mar przełykając płatki.- Louis się wczoraj kąpał, a mi nie chciało się czekać, gdyż chciałam się tylko przebrać i postanowiłam zrobić to w pokoju, więc zamknęłam drzwi. Później zapomniałam ich otworzyć i położyłam się do łóżka i nie chciało mi się wstać. Zanim Louis wyszedł z łazienki zasnęłam i nie powiedziałam mu, żeby je otworzył. A co? Chciałeś przyjść się w nocy poprzytulać?- zapytała.
-Ja? Nie, ale myślę, że chętnie znalazłby się inny ochotnik.-popatrzyłem wymownie na Zayna, a on spuścił wzrok. Niepocieszony tym, że udało się tej dwójce wybrnąć poszedłem się spakować i wracaliśmy do domu. Tym razem prowadził Harry, miejsce obok niego zajęła Tala, za nimi siedziałem ja, Zayn i Liam, a za nami Louis i Mar, którzy spali przez całą drogę powrotną.
*Oczami Louisa*
Obudziło mnie dobijanie się do drzwi. Już chciałem je otworzyć, kiedy zorientowałem się, że jestem nagi-.- Obudziłem Marikę, ta zgarnęła po drodze jakąś koszulkę i zamknęła się w łazience. Dorwałem jakieś bokserki i otworzyłem drzwi. Stał w nich Niall. Udając zaspanego ominąłem go i poszedłem na śniadanie. Niall w kuchni bawił się w policjanta i wypytywał nas o szczegóły nocne, bałem się, że jednak o czymś wie, ale Marika świetnie sobie poradziła. Byłem zaskoczony, że potrafi tak świetnie kłamać. To mnie może kiedyś zgubić... Musieliśmy wracać do domu, bo Tala zaczynała warsztaty, a my znowu będziemy się lenić przez całe dnie. Siedząc na samym tyle w samochodzie razem z Mar, wystukałem na telefonie
*Nieźle sobie poradziłaś z Niallem :D A przy okazji, fajne bokserki :P*
Pokazałem jej ekran, a ona wzięła ode mnie telefon, usunęła mój tekst i wpisała własny.
*Hahahaah :D Ma się ten dar <skromny> Fajne, bo masz takie same? I tutaj muszę Cię zmartwić, bo mój tyłek o wiele ładniej w nich wygląda niż Twój! xo *
Oburzyłem się i odpisałem
*Pfff... wmawiaj sobie!*
Uśmiechnęła się i napisała
*Wcale sobie nie wmawiam, taka jest prawda, jak mi nie wierzysz to zapytaj reszty i mogę się założyć, że tylko Harry powie, że to Twój wygląda lepiej! A teraz dobranoc, muszę nadrobić noc, bo ktoś z tych obecnych tutaj nie dał mi spać tej nocy -.- *
Uśmiechnąłem się, schowałem telefon do kieszeni, oparłem się o szybę i zasnąłem.
*Oczami Mariki*
Kilka dni później...
Lipiec powoli się kończył, a ja od kilku dni kłócę się z Talą. Boli mnie to, bo jest moją najlepszą przyjaciółką, a ostatnimi czasy po prostu mnie olewa, nie chcę jej stracić... Ona zawsze szybko nawiązywała nowe kontakty i tak było tym razem. Przestałam chodzić z nią na warsztaty, bo zaczęłam szukać pracy, a ona zastąpiła mnie jakimiś 'przyjaciółeczkami'. Wychodziła wcześnie z domu, żeby się z nimi spotkać, natomiast jak wracała wieczorami to mówiła,że jest zmęczona i szła spać. Oddalałyśmy się od siebie. Wkurzało mnie to, że wolała swój wolny czas spędzać z nimi. Tym razem nie wytrzymałam i pokłóciłyśmy się na poważnie. Tala wybiegła z domu trzaskając drzwiami. Byłam na nią tak wściekła, że się nią nie przejęłam, tylko zadzwoniłam do Nialla. Chłopak odebrał po drugim sygnale.
-Szycham-usłyszałam
-Niall, ile razy ci mówiłam, że jak masz odebrać telefon z pełną buzią, to w ogóle nie odbieraj!-chłopak przełknął głośno jedzenie.
-Sorki. Co jest?-zapytał mlaskając.
-Włącz na głośnik i idź do chłopaków, bo jak znam życie to wszyscy siedzą w salonie przed telewizorem-.- ~ chłopak zrobił co kazałam i po chwili usłyszałam radosne okrzyki w moim telefonie.- Chłopcyyy...-przeciągnęłam ostatnią głoskę.- Nudzi mi się, co robimy?- zapytałam przesłodzonym głosikiem.
-Przez telefon nie bardzo można TO zrobić- odparł Louis.
-Lou, błagam cię, czy ty czasami myślisz o czym mówisz? A poza tym nie chodziło mi o telefoniczne zaradzenie na nudę.
-No to lepiej, przyjedź, a  ze mną nie będziesz się nudziła!- zaśmiał się.
-Okeej, odechciało mi się -.- Chyba pójdę na siłownie, kto chętny?-zapytałam z nutka nadziei w głosie. Nie chciałam iść tam sama.
-Ja idę!- odezwał się chyba... Zayn?
-Czy mnie słuch myli, czy właśnie dostąpiłam zaszczytu i szanowny pan Zayn Malik do mnie przemówił? Co się stało?- udałam zaszczyconą i podjaraną, zupełnie jakbym była fanką... tylko nie piszczałam -.-
-Bardzo śmieszne... A tak w ogóle to sory- powiedział ze skruchą.
-Spoko, nie wiem za co przepraszasz, ale skorzystam z okazji i czekam na buziaka przeprosinowego- zaśmiałam się.
-Jasne. To o której mam po ciebie wpaść?-zapytał.
-Ekhem... Chyba o której MAMY po ciebie wpaść- odchrząknął znacząco Louis. Zaśmiałam się.
-Widzę, że nagle się więcej chętnych znalazło.... Za pół godziny widzę was przed moim domem!
-Ale ja się nie wyrobię...- jęknął Zayn.
-Na siłownie chyba włosów układał nie będziesz-.- ~usłyszałam Liama.
-To paaa- rozłączyłam się i poszłam się przebrać w dres, wzięłam ze sobą telefon, portfel i litrową wodę smakową. Nie wiem dlaczego, ale zwykłą piłam tylko na kacu. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a o framugę opierał się uradowany Louis. Spojrzałam na niego podejrzliwie, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo ten przerzucił mnie sobie przez ramię, wziął klucze od domu, zamknął drzwi i skierował się w stronę samochodu, gdzie już siedziała reszta przygłupów.
-Lou, ja mam nogi, co ty robisz?-zapytałam w połowie chodnika prowadzącego na podjazd.
-Ćwiczę przed większym wysiłkiem-uśmiechnął się.
-Większego wysiłku niż niesienie moich zwłok to nigdy w życiu nie będziesz miał.-postawił, a właściwie posadził mnie w samochodzie, siadając obok mnie, z drugiej strony siedział Zayn, a ja tylko nastawiłam policzek na przeprosinowego buziaka. Dostałam go.
-Ej a ja?- Lou zrobił smutną minkę. Zayn przybliżył się do niego i także dał mu buziaka.-Ale ja mówiłem do Mariki, debilu!- zaśmiałam się, ale nie spełniłam jego prośby.
Na siłowni ruszyłam w stronę bieżni. Lubiłam biegać, ale tylko na bieżni, w rzeczywistości jakoś mnie to nie kręciło... Założyłam słuchawki, ustawiłam tempo biegu, zamknęłam oczy i w rytm piosenki ' Hot Right Now' zaczęłam swój maraton. Przebiegłam 4 km. Zdecydowałam się jeszcze na 500 metrów, ale jak zawsze na zakończenie miałam zamiar przebiec je sprintem. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Ustawiłam maszynę na wyższe tempo i ruszyłam szybkim pędem. Uśmiechnęłam się w duchu, bo wiedziałam, że robię to, co kocham. Zakończyłam mój sprint i wycieńczona zaczęłam popijać moją wodę, podchodząc do chłopców. Harry i Louis męczyli się przy sztandze, Zayn ćwiczył na drążku, Liam robił brzuszki na specjalnej macie, a Niall... Nial był na rowerku, pedałował wcinając batona. Zaczęłam się z niego śmiać. Powiedziałam chłopcom, że skończyłam i możemy już wracać do domu. Zmęczeni rzuciliśmy się pod prysznice.
*Oczami Liama*
Ktoś podał pomysł wyjścia do klubu. Zgodziłem się. Postanowiłem, że będę prowadził, bo oni jak się spiją to nie będą chcieli wracać z buta, a mi się nie uśmiecha prowadzić tej bandy pijaków przez pół miasta -.- Ja jak zwykle nie miałem zamiaru pić, ze względu na moją nerkę. No cóż, życie.... O 20 wyszliśmy z domu. Na miejscu wszyscy rzucili się w stronę baru, z wyjątkiem mnie. Po chwili oderwali się stamtąd i już wszyscy kręciliśmy tyłkami na parkiecie. Poczułem w kieszeni wibracje mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. To Tala, dziwne... Miała być na warsztatach. Przepchałem się przez tłum, wyszedłem na zewnątrz i odebrałem.
-Halo, Tala?
-Liam? Potrzebuję pomocy...
_________________________________________________________________
Hahahaha <złowieszczyśmiech> Fajne zakończenie, no nie? :D Jak myślicie co się będzie działo z Talą? Piszcie w komentarzach! Podenerwujecie się troszę, bo nie wiem kiedy dodam rozdział, w przyszłym tygodniu na pewno, możliwe nawet, że we wtorek, jak się poprawicie z komentarzami! Love <3

5 komentarzy:

  1. Grrr .. Ty jesteś okropna X D
    A tak na serio to jak zawsze świetny : D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ; D
      Tak wiem, wredna jestem, ale muszę jeszcze coś wymyślić, żeby Wam się nie nudziło ; )

      Usuń
  2. -.- jak miło. no w lepszym momencie skończyć nie mogłaś.
    co tala w szpitalu, tala w ciąży pozamacicznej , czy może zatrzasnęła się w łazience ? :D kolejny rozdział poproszę nooo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiedziałaś, że w ciąży? ;o co Ty medium? Zdradzę Ci w sekrecie, że w ciąży pozamacicznej w uchu, ale ciii :P

      Usuń
  3. loool no ja rozumiem w kolanie , no ale żeby w uchu :O ; D

    OdpowiedzUsuń