*Oczami Liama*
-Liam? Potrzebuję twojej pomocy...
-Tala, powiedz mi gdzie jesteś, a zaraz będę-wręcz wykrzyczałem do telefonu ze zdenerwowania.
-Jestem na... komisariacie. Przyłapali mnie z piwem i z papierosem w ręku, a ja nie mam 18 lat. Liam, przepraszam cię. Chciałam zadzwonić do Mariki, ale ona nic by nie zdziałała, bo sama nie ma 18 lat, a w dodatku się z nią pokłóciłam...
-Nie masz za co przepraszać. Zaraz tam będę- rozłączyłem się i wbiegłem jeszcze raz do kluby. Oznajmiłem jeszcze w miarą trzeźwemu Niallowi, że wychodzę, a oni niech sobie zamówią taksówkę. Powiedział, że przekaże reszcie, a ja znowu wybiegłem z klubu, ruszając w stronę samochodu. Po chwili już siedziałem za kierownicą i dojeżdżałem na posterunek. Z wielką siłą pchnąłem drzwi i skierowałem się do recepcji. Siedział tam jakiś paszczur. Skrzywiłem się na widok kobiety z...wąsami? Nieważne. Zapytałem o Natallie, a staruszka kazała mi chwilę zaczekać. Po chwili podszedł do mnie policjant, zabrał do swojego biura i zaczął zadawać pytania.
-Pańska godność?
-Liam Payne.
-Czy jest pan pełnoletni?
-Tak.
-Kim jest dla pana panna... Natallie Duda?-wyczytał nazwisko z karty.
-Jest moją przyjaciółką, a właściwie to tez się nią opiekuję-miałem nadzieję, że to ostatnie słowo załagodzi trochę sprawę.
-Dobrze-zanotował sobie.
-Czy mogę ją już wziąć do domu?-zapytałem nieśmiało.
-Zgoda, ale następnym razem pilnuj jej, przynajmniej do czasu kiedy nie skończy 18 lat-pouczył mnie komisarz, na co ja skinąłem głową i lekko się uśmiechnąłem. Wyszedłem z biura, a za chwilę przyprowadzono do mnie Talę. Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją do siebie, najmocniej jak potrafiłem.
-Przepraszam, Liam- wyszeptała do mojego ucha. Odsunąłem ją od siebie i spojrzałem w jej oczy.
-Za co?-zapytałem zdziwiony.
-Za to, że zawsze muszę coś odjebać. Marika pewnie mnie nienawidzi- w je oczach pojawiły się łzy.
-Hej, nie płacz! Wina nigdy nie leży po jednej stronie-przytuliłem ją mocniej.
-Ale ja ją olałam! Nie chcę jej stracić!-załkała.
-Już spokojnie-pogładziłem ją po włosach- Chodź, pojedziemy do mnie, a jutro pogadasz z Mariką. Bo dzisiaj pewnie już nie jest w stanie...
-O czym ty mówisz?- dziewczyna otarła łzy.
-Macie podobne sposoby na odstresowanie. Ona też dała sobie porządny wycisk na siłowni, a potem poszła z chłopakami do klubu. Dobra, chodź już! I żebym cię więcej nie widział ze szlugiem w ręku!- pokiwałem jej palcem przed nosem i wystawiłem w jej stronę dłoń. Wywróciła oczami i chwyciła ją.
-Dobrze, tatusiu, już nie będę- udała skruchę, a ja się zaśmiałem.
*Oczami Tali*
Wracałam z warsztatów. Wyszłam wcześniej, bo nie mogłam się skupić na tańcu. Bałam się, że Marika mi nie wybaczy. Weszłam do pierwszego lepszego sklepu i podeszłam do półki z alkoholami. Wzięłam z lodówki desperadosa, a przy kasie kupiłam jeszcze papierosy. O dziwo nie pytali mnie o dowód. Czy ja tak staro wyglądam? Nie ważne. Nie licząc się z konsekwencjami otworzyłam piwo o ławkę, zapaliłam fajkę i szłam powoli ciemną już ulicą. Nagle usłyszałam za sobą syreny radiowozu-kurwa- pomyślałam.
-Dobry wieczór. Starszy sierżant Thomas Luks, czy panienka ma skończone 18 lat?- przyjrzał mi się uważnie. Cholera! Czemu on nie może być jak ta ekspedientka ze sklepu -.-
-Dobry wieczór- uśmiechnęła się blado. Nie wiedziałam co mam powiedzieć- Kurcze, przyłapał mnie pan! Za niecały miesiąc będę miała.
-Niestety, to dopiero za miesiąc. Poproszę dokumenty.
-Proszę-wręczyłam mężczyźnie legitymację.
-A mogę wiedzieć, skąd panienka wzięła alkohol i papierosy?-zapytał podnosząc wzrok znad moich dokumentów.
-Z domu. Wzięłam koledze, kiedy go nie było-skłamałam. No zajebiście. Skłamałam policji, pięknie. Ale co miałam zrobić? Byłam tego uczona. Jak chodziłam z Mar na imprezy w razie czego zawsze ona brała winę na siebie, że wzięła z barku brata, no bo co miałyśmy kumpli wsypać? A jakbym powiedziała tak jak teraz to nikt nie jest winny, bo nikt nie wiedział.
-Jestem zmuszony wziąć panienkę na komisariat.
-Trudno. A mogę do kogoś zadzwonić?-zapytałam ze spokojem.
-Oczywiście-uśmiechnął się lekko.
Chciałam wybrać numer do Mariki, ale co ona by mi pomogła, przecież jest młodsza ode mnie -.- Próbowałam dodzwonić się do Harrego, ale na marne. Wykręciłam numer do Liama. Też nie odbierał, już miałam się rozłączyć, kiedy chłopak odebrał. Wytłumaczyłam mu wszystko, a on o dziwo na mnie nie krzyczał, tylko jeszcze mnie pocieszał. Zawiózł mnie do jego domu, który współdzielił z chłopakami. Powiedział mi, że mogę dzisiaj z nim spać. Przytuliłam go, po chwili już go puściłam, ale on ponownie się do mnie zbliżył, tym razem całując mnie. Pogłębiłam pocałunek. Było coraz cieplej. Zaczęliśmy się rozbierać, nie ustając w pocałunku. Po chwili byliśmy już całkiem nadzy. Rzuciliśmy się na ogromne łóżko Liama. Popatrzył na mnie i zapytał czy na pewno tego chcę, pokiwałam twierdząco głową. Chłopak zaczął mnie całować po szyi, schodząc w dół. Uwielbiałam kiedy ktoś mi tak robił i nie potrafiłam się temu oprzeć. To uczucie było niesamowite, on był niesamowity, nie mogłam wymarzyć sobie lepszego partnera (oczywiście z wyjątkiem Johnego Deppa :D). Zmęczona wtuliłam się w niego i już zasypiałam, kiedy rozbudziły mnie donośne krzyki, dobiegające z korytarza. Wymieniłam z Liamem spojrzenia. Złapaliśmy za naszą bieliznę i wybiegliśmy na korytarz, gdzie byli już wszyscy + najbardziej wydzierająca się laska, która przyszła tutaj chyba z Zaynem, bo to z nim się kłóciła.
*Oczami Zayna*
Poszliśmy do klubu. Byłem po kilkunastu głębszych. Zacząłem tańczyć z jakąś laską. Była nawet ładna, a co mi tam! Skoro Marika ma Lu, to ja się mogę zabawić! Zacząłem się z nią całować, ale przerwał nam Niall oznajmiając, że wracamy do domu. Zawiedziony tą wieścią zaproponowałem dziewczynie, aby pojechała tam ze mną. Zgodziła się. W taksówce cały czas się całowaliśmy. W moim pokoju szybko zniknęły z nas ubrania. Później było już po wszystkim. Przytuliłem ją do siebie, a że byłem już nieźle wstawiony to szepnąłem do niej.
-Byłaś wspaniała, Mariko- i pocałowałem w policzek.
-Jak mnie nazwałeś?! Marika?!- oburzyła się dziewczyna, wstając z łóżka i ubierając na siebie ubrania.
-Przepraszam, w klubie musiałem nie usłyszeć twojego imienia-krzyknąłem za nią.
-Daruj sobie!-zaczęła na mnie krzyczeć. Wyszła z mojego pokoju i darła się na korytarzu. No zajebiście! Obudziła wszystkich swoimi wrzaskami. Wszyscy stanęli na korytarzu, byli wściekli... W tłumie wypatrzyłem też Talę. Nie przypominam sobie, żeby była z nami na imprezie. Szatynka dalej robiła sceny, ale stanęła jak wryta, kiedy zorientowała się, że nie jesteśmy w tym domu sami...
*Oczami Mariki*
Byliśmy w klubie. Wypiłam kilka na prawdę mocnych shotów i to mi wystarczyło. Jakiś koleś poprosił mnie do tańca. W sumie to cały czas z nim tańczyłam. Nawet przystojny był. Nie miałam już siły, ta siłownia mnie wykończyła. Liam już wyszedł, Harry wyszedł zaraz po nim, nieźle się nawalił. Odnalazłam Nialla i powiedziałam mu, że chcę już wracać. Chłopak powiedział, że idzie po Zayna a ja żebym poszła po Louisa. Zgodziłam się. Znalazłam Lou, miział się z jakąś laską. Słodko razem wyglądali, nie chciałam mu przerywać, ale musiałam.
-Lou, wracamy do domu-oznajmiłam mu.
-Okej- zwrócił się do mnie- Miło było- powiedział do dziewczyny uśmiechając się szeroko.
-Nie zaprosisz mnie do siebie?-zapytała blondynka. Uśmiechnęłam się widząc minę Louisa, patrzył na nią z pożałowaniem.
-Nie dzięki. W łóżku najlepsza jest ona-uśmiechnął się całując mnie namiętnie. Zaczęłam się z nigo śmiać w trakcie pocałunku. Blondynka zrobiła się czerwona ze złości i poszła. Wyszliśmy przed budynek i wsiedliśmy do taksówki, w której siedział już Niall i Zayn z jakąś szatynką, z którą się całą drogę całował. Nie wnikam. Weszliśmy po cichu do domu, bo Liam już pewnie spał. Hazzy w takim stanie i tak by nic nie obudziło. Poszłam do pokoju razem z Lou, rozebrałam się do bielizny i glebłam na łóżko, Louis zrobił to samo. Nie przeszkadzało nam to, że jesteśmy półą nadzy, już się do tego przyzwyczailiśmy, mimo to, nadal byliśmy przyjaciółmi, tylko takimi, którzy się czasami całują i tym podobne. Zasnęliśmy, ale obudziły nas jakieś krzyki, dochodzące z korytarza. Razem z Louisem się tam skierowaliśmy. Na korytarzu było już całe zbiegowisko + Tala. Nie potrafiłam być już na nią zła. Zauważyłam, że zarówno ja jak i ona byłyśmy w samej bieliźnie, a Louis i Liam w samych bokserkach. W sumie to wszyscy byli już w pidżamach, za wyjątkiem wydzierającej się laski Zayna-.- Podeszłam do mojej przyjaciółki i przytuliłam ją. A wszyscy ucichli.
-Tala, tak bardzo cię przepraszam, zgoda?- popatrzyłam na nią.
-Wiesz Marika, że nie potrafię się z Tobą kłócić-tę chwilę przerwała nam szatynka, która do mnie podeszła.
-Ty jesteś Marika?-zapytała. Ja nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ta przyjebała mi z pięści w twarz, a że byłam w stanie upojenia alkoholowego upadłam na ziemię. Tala pomogła mi wstać i trzymała mnie za ramiona. Byłam jej za to wdzięczna.
-Dziewczyno, pojebało cię?! Nawet cię nie znam a ty taki cyrk odjebałaś! Zayn skąd ty ją wziąłeś?! Z psychiatryka?!- w środku się gotowałam. Popatrzyłam na zdezorientowanego chłopaka, który stał jak zamurowany, tak samo jak reszta. Przetarłam moją wargę ręką i ujrzałam na niej czerwoną plamkę. Tala przytrzymała mnie mocniej.- Ta pizda rozjebała mi wargę!
-Może w gębie jesteś mocna, ale jak przyjdzie co do czego to nawet na nogach nie potrafisz ustać, tylko cię przyjaciółeczka musi trzymać?-powiedziała z sarkazmem. Gotowałam się.
-Zamknij się laska i ogarnij!-wrzasnęła Tala- Ciesz się, że ją trzymam, bo inaczej mogłabyś już gryźć piach! Marika przez kilka lat trenowała boks, więc radzę ci przymknąć tą mordkę, zanim Mar zrobi ci darmowe przemeblowanie, a wtedy już nawet 2 tony tapety na ryju ci nie pomogą! I radziłabym ci opuścić ten dom, bo nie wiem jak długo ją jeszcze utrzymam!- dziewczyna przeraziła się i wybiegła z budynku.
-Dzięki Tala, gdyby nie ty, to pewnie bym nie wytrzymała, anie chciałam jej zrobić nic złego, ale wiesz, że nie panują nad sobą jak ktoś mnie wkurzy-wytłumaczyłam się
-Nie ma sprawy, skarbie- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. Zasyczałam z bólu- Przepraszam. Chodź, umyjesz twarz i pójdziesz spać- Louis poszedł ze mną. Kiedy doprowadziłam się do porządku wróciliśmy do łóżka i usnęliśmy.
___________________________________________________________________
13, tylko czy pechowa? Ocenicie same ; ) następny prawdopodobnie w piątek jak zdążę i nie będę nigdzie wychodzić wieczorem :))
<3 wiedziałam że w końcu się przeruchają
OdpowiedzUsuń+ lubie twojego bloga, niunia :D kpisz sobie chyba, ja tu umre z ciekawości.
Bardzo fajny blog ;)
OdpowiedzUsuńCzytam go już od jakiegoś czasu i jest na prawdę ciekawy :)
Chociaż muszę się przyznać, że czasami szokują mnie niektóre sytuacje xd.
Fajnie piszesz i oby tak dalej ! :]
Pozdrawiam ;***