piątek, 4 maja 2012
Rozdział 11
*Oczami Mariki*
Razem z Talą siedziałyśmy w kuchni i plotkowałyśmy w ojczystym języku.
-Hej, o co ty się właściwie pokłóciłaś z mulatem?-wyjechała Tala. Jak mówiłyśmy po polsku to nie używałyśmy ich prawdziwych imion w razie gdyby nas podsłuchiwali :D
-W sumie to nie wiem. On ma mi chyba za złe to, że poszłam wtedy z pasiastym do lasu. A co go to obchodzi -.-
-Ty głupia jesteś?-zapytała.
-O co ci chodzi? Wiesz o co się obraził? Myślałam, że poszło o pana marchewe.-odpowiedziałam zdezorientowana.
-Wiadomo, że o niego, tylko głupia jesteś, że nie widzisz!
-Tala, do kurwy czego nie widzę?!- wybuchnęłam.
-Ja pierdole, chyba ci muszę kujonek pożyczyć, bo ty ślepa jesteś! Serio nie widzisz, że mulat uznaje sytuację z kapitanem marchewką za zagrażającą jemu?-wykrzyczała, a do kuchni zbiegli się przerażeni chłopcy.
-Widzisz co zrobiłaś, głupku?!- zaśmiałam się a ona razem ze mną, a reszta stała w drzwiach z minami typu 'wtf?!'- Ej mam jeszcze prośbę, mogę dzisiaj spać z tobą? Nie chcę być w jednym pomieszczeniu z tym debilem -.- - zrobiłam smutną minkę.
-Pogadam z loczkiem, a teraz przerzućmy się na angielski bo wezmą nas za jakieś wariatki :D - wstała z miejsca i pociągnęła za sobą Harrego, wychodząc z kuchni.
-Co tam chłopcy?-uśmiechnęłam się i wymijając ich wyszłam przed dom. Zapaliłam szluga, kiedy na werandę wyleciał Harry wrzeszcząc.
-Ona śpi ze mną!-darł się- Idź sobie do Lou!
-Harry, proszę cię, no! Jedna noc! Co ci tak zależy? Wyruchasz ją kiedy indziej!- zaśmiałam się.
-Lou! Kochanie, chodź tutaj!- no i do akcji wkroczył Louis.
-Wołałeś mnie kotku?- pocałował mnie w policzek, na co ja zrobiłam minę 'wtf?!'
-Tak. Przyjmiesz Mar na jedną noc do siebie, proszę...- wyszczerzył się loczek.
-Jasne, nie ma sprawy, od rana mam ochotę na dziki seks- zaśmiał się.
-Aha, dzięki Haroldzie, odwdzięczę ci się kiedyś -.- - rzuciłam mu złowrogie spojrzenie, na co on tylko przesłał mi buziaka w powietrzu i wszedł do domu.- Coś czuję, że się nie wyśpię tej nocy-zaśmiałam się.
-Mhm, z ust mi to wyjęłaś :D Chodź, już późno, idę pod prysznic.
-Ty idź, ja za chwilkę przyjdę.
-Okej.
Zostałam na zewnątrz, wypaliłam jeszcze ze 3 szlugi. Nie chciałam palić u Louisa w pokoju, bo nie chciałam go truć. Weszłam do środka. Przechodząc obok pokoju Tali i Harrego zapukałam. Słysząc odpowiedź uchyliłam drzwi.
-Ty uważaj na niego, coś za bardzo nie chciał cię puścić na noc, a ja nie chcę zostać ciocią- powiedziałam po polsku, za co oberwałam od mojej przyjaciółki poduszką w głowę- Dzięki -.- - zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do mojego tymczasowego lokum, a tam zastałam Louisa pochylającego się w samym ręczniku nad walizką. Od razu skierowałam się do łazienki, ale usłyszałam za sobą.
-Ej, odnoszę wrażenie, że traktujesz mnie jak powietrze!-zajęczał. Zignorowałam to i weszłam do łazienki. Zanurzyłam się w wannie i zamknęłam oczy. Usłyszałam, że drzwi się otwierają, ale nie otworzyłam oczu.
-Louis, proszę cię, wyjdź!
-Teraz to mnie zauważyłaś?!-prychnął- Mmmmm... seks w wannie? Jeszcze nie próbowałem.
-Ty jesteś chyba nimfomanem!
-Pfff wcale nie! Nie moja wina, że jesteś taka pociągająca!
-Nie dzisiaj Lou. A tak w ogóle to ubrałeś się już?-dalej miałam zamknięte oczy.
-Jak otworzysz oczy to zobaczysz. Dlaczego nie dzisiaj?- założyć się mogę, że zrobił minę niczym smutny dzieciak, któremu się coś zabroniło i zaraz będzie płakać.
-Po prostu mam zły humor. A kiedy mam zły humor, to się w pełni nie oddaję, a tego chyba nie chcesz.-wreszcie na niego spojrzałam. Zastanowił się chwilę.
-A jak mogę poprawić ci humor?
-Jak stąd wyjdziesz i się ubierzesz, to będzie już jeden krok do przodu.- uśmiechnęłam się.
-Ale ty tak kusisz jak leżysz w tej wannie...- przygryzł wargę- No dobra, a dostane chociaż buziaka?
-Jeżeli to pomoże i w końcu będę mogła się w spokoju wykąpać, to jest to możliwe.
-No dobra, jesteś strasznie surowa...
-Wiem- wyszczerzyłam się. Louis kucnął przy wannie i przybliżył się do mnie. Szybko cmoknęłam go w usta.
-Ej! Co to miało być?!-zapytał oburzony.
-Jak to co? Buziak. A teraz do widzenia, chyba, że już całkiem chcesz mi humor zepsuć.
-Okej, już wychodzę. Ahh te kobiety- zamknął drzwi.
*Oczami Louisa*
Z jednej stron jestem wdzięczny Zaynowi, za to, że pokłócił się z Mar, dzięki temu będzie ona ze mną w pokoju. Jednak jestem też zły, bo jako jej przyjaciel widzę, że męczy ją ta sytuacja i chce ona żyć z nim w zgodzie, a on coś odpierdala. Ten człowiek zaczyna mnie wkurwiać. Oczywiście Zayn... nie Mar, ona jest za słodka, żeby mnie zdenerwować. Założyłem bokserki i położyłem się na łóżku bawiąc się telefonem. Z łazienki wyszła Marika, w samym ręczniku, czyżby humor je się poprawił?
-Ej, a ja to się musiałem ubrać!- oburzyłem się, ale jak dla mnie mogła pozostać w tym ręczniku.
-Nie ciesz się, zapomniałam bielizny-przykucnęła przy torbie, a ja wykorzystałem moment i podszedłem do niej. Kucnąłem za nią, odgarnąłem jej włosy na bok i złożyłem pocałunek na jej szyi.
-Lou, przecież nie będziemy tego robić, jeszcze nas usłyszą- nie przestawałem składać pocałunków na jej pięknie pachnącej szyi.
-Nie usłyszą, puścimy muzykę.- nie odrywałem się od niej. Odwróciła się w moją stronę i wstała, zrobiłem to samo i spojrzałem głęboko w jej oczy.
-A jak ktoś wejdzie?-zapytała.
-Drzwi sa zakluczone- zapewniłem ją.- Chyba, że nie jesteś gotowa, zrozumiem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę to zrobić, ale obawiam się.
-Nie martw się- chwyciłem ją za dłonie, przyciągając do siebie.
-Louis, kusisz- zaśmiała się.
Uznałem to za zgodę i zacząłem ją całować. Przycisnąłem ją do ściany i się zaczęło. W końcu trafiliśmy na łóżko. Całowałem ją coraz bardziej natarczywie. Ściągnąłem z niej ręcznik i rzuciłem w kąt pokoju. Schodziłem coraz niżej, a ona oddychała szybciej. Zabezpieczyłem się i akcja się rozwinęła. Ta dziewczyna była spełnieniem moich najskrytszych marzeń... Nareszcie mogliśmy się stać jednością i było to niesamowite uczucie. Zmęczeni opadliśmy na łóżko i wznowiliśmy pocałunek. Na koniec Marika wtuliła się we mnie i zasnęła, a ja podziwiałem jej ciało, spokojnie mogłaby zostać modelką. Mam nadzieję, że prócz zabawy wyniknie z tego coś więcej.
*Oczami Harrego*
-Co jest?- zapytałem siadając na łóżku w moim pokoju.
-No bo wiesz, Mar i Zayn się pokłócili i ona nie chce być z nim w pokoju, więc może zrobilibyśmy zamianę i ty poszedłbyś do Zayna a ona do mnie spać, na tę jedną noc, proszę...- powiedziała to tak szybko, że zdziwiłem się, że ma taką wydajność płuc.
-Co? Nie, nie, nie, jeszcze by mnie w nocy przeleciał. Mowy nie ma, zaraz to załatwię!- wykrzyczałem.
-No to idź do Lou, proszę cię, zrób to dla mnie, jako dla przyjaciółki-błagała.
-Lou mam na co dzień, a to ostatnia noc z tobą...
-Ej, ej, pamiętaj, że jesteśmy tylko przyjaciółmi-weszła mi w słowo.
-Niestety nie dajesz mi o tym zapomnieć.- pokręciłem głową i wyszedłem z pokoju. Załatwiłem, że to nie ja będę spał z Lou, a Marika. Zadowolony wróciłem do pokoju, gdzie Tala leżała na łóżku i czytała gazetę. Położyłem się obok niej, po chwili do pokoju zapukała Marika i powiedziała coś do Tali, a ta w odpowiedzi rzuciła w nią poduszką. Nie wiedziałem o co chodzi, więc zapytałem.
-Co ona mówiła?
-Nieważne- rzuciła nie odrywając wzroku od gazety.
-No powiedz, proszę...-wyszczerzyłem swoje ząbki.
-Tak w skrócie to, to że jesteś zboczeńcem.
-Nie no, miło mi- powiedziałem zirytowany.
-A ma jakieś powody, żeby tak twierdzić?-zapytała spoglądając na mnie.
-Twierdzi tak, bo nie chciałem, żebyś spała z nią, tylko ze mną. Jest zazdrosna.- wzruszyłem obojętnie ramionami.
-Mhm. Rzeczywiście ma powody -,-
-Tala...-zacząłem niepewnie.
-Co jest Haroldzie?- uśmiechnęła się. Robiła to tak pięknie... Jej uśmiech był zniewalający, mógłbym patrzeć na niego cały czas.
-Czy ja mógłbym ci się trochę podobać- powiedziałem cicho, nerwowo bawiąc się dłońmi.
-Hazza, jesteś słodzi, mnóstwo lasek na świecie piszczy na twój widok i całuje twoje zdjęcia.
-Ale ja pytam, czy ty mnie lubisz- dopowiedziałem dobitnie. Nie odpowiedziała- Tak myślałem- wstałem kierując się w stronę drzwi, ale ona złapała mnie za ramię odwracając do siebie.
-Harry, to nie tak, lubię cię, być może nawet mi się podobasz, ale mówiłam ci, że nie chcę się wiązać. Za bardzo mnie skrzywdzono. Nie chcę przeżywać tego jeszcze raz...
-Ale ja bym cię nigdy nie zranił, przecież o tym wiesz.
-Już to kiedyś słyszałam. W dodatku jesteś sławną gwiazdą, masz tłumy fanek i na pewno kiedyś by cię poniosło.
-Jebie mnie to, że jestem gwiazdą! Przede wszystkim jestem tez człowiekiem i chyba wiem, kiedy czuje do kogoś więcej, niż to pieprzone zauroczenie!- wybuchnąłem, choć nie powinienem.
-Hej, uspokój się- przytuliła mnie. Oddaliłem się od niej trochę, spojrzałem w jej oczy, a nasze usta się spotkały. Niewinny pocałunek przerodził się w coś bardzo namiętnego. Cofaliśmy się do łóżka i już chciałem ściągnąć z niej sweter, kiedy odsunęła mnie od siebie.
-Przepraszam- powiedziałem ze skruchą.
-Nic się nie stało. Ja po prostu nie jestem jeszcze gotowa, a to w pewnym sensie zobowiązuje...
-Rozumiem. Chodź już spać- uśmiechnąłem się i wtulenie w siebie zasnęliśmy.
*Oczami Zayna*
Ja pierdole. Jakim trzeba być debilem, żeby strzelać fochem na taką laskę?! Chyba do reszty ochujałem. Przyznaję się, zjebałem po całej linii. Marika jest teraz na mnie wściekła. Nie dziwię się jej . W dodatku nie mam jak tego naprawić, bo ona nie chce być ze mną w pokoju. Teraz na pewną będzie z Louisem. Jestem kretynem, jeżeli ona mi nie wybaczy mojego zachowania, to nie wiem co zrobię...
_____________________________________________________________________
Kurde miało być 5 komentarzy i dupa rozczuliłam się wejściami na stronę ;< jaka cipa ze mnie, rozklejacie mnie! JEDENASTKA, BEACHES!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny blog.:) No ty juz masz 578 wejść! Nieźle się dorobiłaś.;D Mam nadzieję że bd miała ich jeszcze więcej. Bo twój blog na to zasługuje.;p Dodałam nowy rozdział ale niestety krótki. Zapraszam http://vashappenincarrot.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHaha , świetny . : D
OdpowiedzUsuńTroche za szybki zwrot akcji, ale jest spoko :D
OdpowiedzUsuńNo, no. Podziwiam ;))
OdpowiedzUsuń