wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 10

*Oczami Tali*
Nad jeziorem mieliśmy spędzić tylko jedna noc, ale pomysł i tak wydawał się spoko. Wieczorem zrobiliśmy sobie ognisko. Niall coś brzdąkał na gitarze, ale jednak zdecydowanie bardziej zajęty był jedzeniem. Cały ON ; D Liam, Louis i Harry zawzięcie o czymś dyskutowali, Mar i Zayn też rozmawiali. A ja? Ja rozmyślałam nad wszystkim co się teraz wokół mnie działo. Odeszłam na bok, żeby zapalić. Zaraz dołączyli do mnie Zayn i Marika. Zaczęliśmy o czymś rozmawiać, ale nagle przerwał nam Louis i poprosił Mar na stronę, po chwili ruszyli w stronę lasu. Widząc minę mulata myślałam, że parsknę śmiechem. Był wyraźnie zniesmaczony zaistniałą sytuacją. Pewnie też bym była gdybym zobaczyła moją kumpelę w takiej sytuacji... Zgasiłam peta i powróciłam do ogniska. Dosiadł się do mnie Harry.
-O czym tak myślisz, mała?- zapytał.
-Ogólnie. Nad tym co będę robić na następnych warsztatach, do jakiej szkoły pójdę i tym podobne.- skłamałam. Po co ma wiedzieć, że on też stanowi część moich myśli. O nie! Nie mam zamiaru podwyższać jego i tak już wysokiego ego -.-
-No tak, ty musisz iść do szkoły! Hahahaha- zaśmiał się.
-Jak tak na ciebie patrze to myślę, że też powinieneś tam pójść. Zresztą może być spoko, nowi chłopacy, imprezy...
-Ej a my to co?!-oburzył się i zrobił smutną minkę.
-Wy? Wy będziecie mieli trasę koncertową, mnóstwo wrzeszczących fanek na każdym kroku, a o nas zapomnicie.- uśmiechnęłam się. Robiłam dobrą minę do złej gry. Wiedziałam, że przecież tego nie chcę.
-Chyba sobie żartujesz! Myślisz, że te twoje blond włosy i niebieskie oczy dadzą o sobie zapomnieć? Bo ja szczerze w to wątpię. Twoja pyskata buźka, tez się raczej do tego nie przyczyni...- zaśmiał się.
-Taa, dzięki.
-Dobra, zmieńmy temat. Mam zajebisty pomysł-szeptał nachylając się do mojego ucha. Spojrzałam na niego wyczekująco.- Powiem ci później.- Kiwnęłam głową i opatuliłam się jeszcze bardziej kocem.
Kiedy wszyscy już ułożyli się do snu wyszłam razem z Harrym z namiotu, po czym oddaliliśmy się trochę, aby nikt nie mógł nas usłyszeć.
-A więc tak, żeby nie było nudno, to w nocy wyniesiemy kogoś z materacem na jezioro, co ty na to?- oznajmił mi.
-Oklepane, ale może być.-stwierdziłam-lepsze to niż nic.
-Tylko pozostaje kwestia, kogo?- uniósł brew ku górze.
-Mar i Zayn- odpowiedziałam szybko.
-Dlaczego akurat oni?- zapytał z zainteresowaniem.
-W sumie nie mam nic do Mariki, w końcu to moja przyjaciółka, ale jest z nim w namiocie, więc poniesie szkodę. A Zaynowi po prostu chcę się odwdzięczyć.- powiedziałam zacierając ręce. W głowie bowiem układałam sobie plan jak by tu wrobić Harolda i właśnie coś mi zaświtało.
-Okej, to poczekamy tylko, aż wszyscy zasną.-ruszyliśmy do namiotu.
Kiedy wszyscy zasnęli, a przynajmniej tak nam się wydawało opuściliśmy nasz namiot i skierowaliśmy się do namiotu Zayna i Mariki. Po donośnym chrapaniu Zayna można było wywnioskować, że śpi. Nie wiem jak moja przyjaciółka to wytrzymywała. Ja chyba bym nie dała rady usnąć przy takim hałasie... Harry chwycił za koniec materaca, tam gdzie leżały ich głowy, a ja złapałam za jego koniec. O dziwo podniesienie ich nie sprawiło nam większego trudu. Pospiesznie wyszliśmy z namiotu i skierowaliśmy się w stronę jeziora. W sumie to szybko nam poszło i materac z dwójką śpiochów dryfował już na tafli wody. Wróciliśmy do naszego namiotu i zasnęliśmy czekając na ranek, kiedy to nasza parka się obudzi. Właściwie to ja nie spałam, tylko czekałam, aż z kolei zaśnie Harry. Fakt, zbliżyliśmy się do siebie, ale to nie oznaczało, że mu odpuszczę. Zasnął. Nareszcie! Bezszelestnie wyciągnęłam z kosmetyczki kredkę do oczu i zaczęłam pisać coś nią na twarzy Haroldzika. Kiedy skończyłam moje dzieło ułożyłam się do snu. Rano obudził mnie loczek, po to, aby jak on to twierdzi ' nie przegapić widowiska'. No to okej wstałam posłusznie i opatulona po uszy w koc usiadłam na brzegu obok Harrego. Razem z moim pomocnikiem oglądaliśmy wschód słońca.  Położyłam głowę na jego ramieniu i usnęłam. Obudził mnie dziewczęcy pisk, myślałam, że to Marika, jednak ku mojemu zdziwieniu właścicielem przerażającego odgłosu był nie kto inny jak Zayn. Po chwili obudziła się też Mar i zaczęła się drzeć, ale nie ze strachu, tylko na Zayna. Cała sytuacja była po prostu komiczna. Z namiotu wyłonił się zaspany Lou.
-Co to za darcie mordy z samego rana?- zapytał wkurzony. My ze śmiechem wskazaliśmy na jezioro. Pan Marchewka również wybuchnął śmiechem. Kiedy się opanowałam zapytałam w końcu płaczącego ze śmiechu Harrego.
-Ej, a tak właściwie, to czemu to Zayn piszczał, a nie Mar?
-Może to dlatego, że nasz laluś panicznie boi się wody i nie potrafi tez pływać.- powiedział dalej śmiejący się Harry.
-Co?! Pojebało cię do reszty?- wrzasnęłam.
-O co ci chodzi?- zapytał z trudem opanowując śmiech.
-Debilu Mar też nie potrafi pływać! Oni się tam mogą potopić!
-O kurwa.- Louis wreszcie spoważniał-Trzeba im pomóc, a nie! Debile z was i tyle!
-Nie możliwe! Lou, od kiedy ty jesteś taki poważny?!-zaśmiał się loczek.
-Och, zamknij się!-syknął Lou. Ściągnął koszulkę i popłynął na ratunek naszym ofiarom.
*Oczami Mariki*
Ognisko, jak to nad jeziorem. Gadałam z Zaynem o jakichś bzdetach i zaczęliśmy się o coś wykłócać. Zrezygnowani postanowiliśmy dołączyć do palącej Tali. Po chwili podszedł do nas Lou.
-Hej Mar, możemy pogadać?-zapytał.
-Jasne, mów.- zachęciłam go.
-Ale nie tutaj. Chodź się może przejść czy coś...- wyglądał na zakłopotanego.
-Okej, zaczekaj, dopalę.
-Dopalisz po drodze, chodź już- ponaglił mnie.
-Okej, już idę.- podążyłam za Lou w głąb lasu. Przystanęliśmy przy jakimś drzewie. Staliśmy przez dobre kilkanaście minut w ciszy. Zdenerwowana sytuacją zapaliłam kolejnego szluga.
-Chciałeś o czymś pogadać...-zaczęłam niepewnie. Nie lubiłam takich chwil.
-Okej, nie lubię takich rzeczy, ale musisz o czymś wiedzieć...- jego smieszny głos nagle spoważniał. Modliłam się w duchu, aby nie powiedział mi, że żałuje tej akcji ze mną w lesie...
-Lou, co się dzieje, wiesz przecież, że mi możesz o wszystkim powiedzieć, no nie?- zapewniłam chłopaka.
-Tak, ale nie wiem jak zacząć...- był wyraźnie zestresowany.
-Okej, skoro się tak stresujesz, to musi to być coś poważnego, niech zgadnę chodzi o jakąś laskę? No to co? Która jest tą szczęściarą?-uśmiechnęłam się poruszając przy tym brwiami.
Ty...- powiedział ledwo słyszalnie- Ty, Mariko, podobasz mi się, ba nawet szaleję za tobą, za twoimi pocałunkami, twoim dotykiem, ale widzę też, że jest też coś pomiędzy tobą a Zaynem. Widzę to jak na ciebie patrzy. To jest mój kumpel i nie chcę go zranić.- powiedział jednym tchem.
-Ale ja z nim przecież nie jestem! I jak coś to nie ty go zranisz, tylko ja! Nie wiem czy coś do niego czuję, przecież nie mogę być z nim na siłę! To nie będzie tylko jego decyzja, ale także moja! Ja nawet nie potrzebuje związku, to tylko zbędny balast. Wolę się bawić, jeszcze będę miała czas na powagę! Z chłopakiem nie będzie mi przecież wypadało przespać się na pierwszej randce -.-
-Nie no, fajna jesteś, jak myślisz już o seksie...- zamyślił się.
-Zamknij się! Chyba nie myślałeś, że jestem dziewicą?- zapytałam wkurzona.
-To co powiesz na układ, hę?- zaproponował.
-Zależy o co chodzi.
-No to tak, bawimy się razem, kochamy, liżemy, ale tylko my o tym wiemy. Układ przestaje obowiązywać wtedy, kiedy któreś z nas znajdzie sobie stałego partnera. Co o tym sądzisz?
-Powiem ci, że to całkiem spoko pomysł. Tylko proszę cię, z zabezpieczeniem, bo nie mam zamiaru za wcześnie dorastać-.- - Louis mi się podobał. Jego styl, oczy, to nas nie wiązało, mimo to mieliśmy być ze sobą blisko...-Zgoda.
-No to musimy to zatwierdzić- zbliżył się do mnie i zaczęliśmy się  całować.
Trwało to dobre kilkanaście minut, ale musieliśmy wracać, żeby znowu nas ktoś nie szukał-.- Wróciliśmy, byłam zmęczona i ruszyłam do namiotu, Zayna jeszcze w nim nie było. Zasnęłam. Obudził mnie przerażający pisk, myślałam, że to Tala. Myliłam się, to był Zayn, dałabym sobie rękę uciąć, że to dziewczęcy pisk. Pomyślałam, że pewnie rozbił sobie lusterko, albo coś, ale my znajdowaliśmy się na... jeziorze?
-Kurwa mać, Zayn przymknij tą japę, ja chcę spać!- wydarłam się.
-Sama się zamknij! Czy ty widzisz gdzie my jesteśmy?
-No na jeziorze, jakiś problem?- zapytałam lekko unosząc się na łokciach, jednak wstałam.
-Dobra, nieważne księżniczko, śpij sobie dalej-.- - powiedział wkurzony.
-Co znowu lalusiu? Powinieneś się cieszyć, że masz dookoła siebie wielkie lusterko- powiedziałam z sarkazmem.
-Spierdalaj, okej? Idź się lepiej zająć swoim Louiskiem.
-Dobra, ej tylko nie gryź! O co ci chodzi, co?- czyżby on o czymś wiedział?
-O gówno.- zamknął się w końcu.
Nagle podpłynął do nas Lou.
-Mar, wszystko okej? Podobno nie potrafisz pływać... Wskakuj, pomogę ci- wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Dam radę, lepiej pomóż naszej księżniczce- popatrzyłam z nienawiścią na siedzącego mulata i wskoczyłam na główkę do wody, płynąc w stronę brzegu. Tak, umiałam pływać. Na kamieniach siedzieli zdezorientowani Tala i Harry. dziwnie na mnie patrzyli. Cała mokra i mocno wkurwiona podeszłam do nich.
-Myślałam, że nie potrafisz pływać- powiedziała moja przyjaciółka.
-Dlatego chciałaś mnie jeszcze utopić?-syknęłam przez zęby.
-Kiedy się nauczyłaś?- zmieniła temat.
-W zeszłym roku ty byłaś 2 tygodnie w Bułgarii z rodzicami, mi się nudziło i poszłam na kurs. Myślisz, że gdzie poznałam chłopaka z tak zajebistą klatą?- zluzowałam trochę.
-To tam poznałaś Matta? On był zajebisty...
-Ej a ja to co?- zapytał Harry. Przeniosłam wzrok na naszego loczka i się uśmiechnęłam.
-Ty jesteś słodzi. I miło, że nas kochasz- obie z Talą zaczęłyśmy się śmiać.
-O czym Ty mówisz?- spalił buraka.
-Hazza, czy ty dzisiaj siebie w lusterku widziałeś?-zapytałam.
-A co ja Zayn, żeby z lusterkiem spać?- wywrócił oczami.
-Czasami by ci się przydało...- biedak pobiegł do namiotu, a następnie wystrzelił z niego jak z procy i podbiegając od tyłu złapał moją przyjaciółkę, wziął ją na ręce i wniósł do wody.
-Teraz to zmywaj!- darł się.
-Ale to wyznanie jest poruszające!- zapewniała go śmiejąca się Tala.
-Nie przeginaj!
-Oj, dobra, wyluzuj już.- zaczęła gładzić go po policzkach zimną wodą.
Wrócili także Lou i Zayn, ale z tym drugim wymieniłam tylko złowrogie spojrzenie, a on wszedł do namiotu. Musieliśmy wracać. Przebrałam się w coś w miarę suchego i wróciliśmy do domu.
________________________________________________________________
Długo wyczekiwana dziesiątka ; ) Następny rozdział pojawi się dopiero jak będzie przynajmniej 5 komentarzy, bo nie mam motywacji. See ya <3

4 komentarze:

  1. super rozdział myślałam że Zayn i Marika będą razem a tu takie buty. No nic jeszcze wszystko może się zmienić czekam na kolejny i zapraszam do siebie http://onedirectionhistorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. orginalnie , zaskakująco , szok . miłe zaskoczenie to ciekawe czy Harry będzie z Talą , haaa a może Tala będzie z Zaynem haha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha , po prostu kocham twojego bloga i proszę pisz dalej .
    To naprawdę świetne opowiadanie . : D

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nowy rozdział pojawił mi się komunikat że jest ale chyba go usunęłaś dodaj szybko czekam i zapraszam o siebie
    http://onedirectionhistorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń