*Joan*
Bo z
facetami tylko same problemy są. Nie było Zayna już chyba z dobre 2 tygodnie, a
ja głupia usychałam. Pierwsze kilka dni starałam przekonać sama siebie, że przecież
my się tyko przyjaźnimy. Kilka spotkań nic nie oznaczało. On był gwiazdą światowego
formatu, więc nic nie mogłam brać za pewniak- dzisiaj był w ondynie jutro w
Australii. Po około tygodniu wściekałam się na wszystko, bo czy bym chciała radia
posłuchać, czy obejrzeć telewizje, wszędzie dosłownie wszędzie leciały ich
piosenki. Po około półtorej tygodnia czułam, że oszaleje, jak nie zobaczę jak
się uśmiecha, jak nie usłyszę jego głosu. Puszczałam sobie na yt wywiady,
zamykałam oczy i wsłuchiwałam się w tą jego chrypkę. Dzięki tej czynności
poznałam nie tylko samego mulata, ale tez jego pozostałych czterech przyjaciół,
a te wszystkie wygłupy na wywiadach i nie tylko
utwierdziły mnie w przekonaniu, że się zakochałam. Ja się zakochałam. Leżałam
w łóżku i za wszelką cenę uparcie patrzyłam w biały sufit, jakby to miało mi
wybić z głowy ten cały mentlik, który zaczynał mi mieszać zmysły. Usłyszałam
dźwięk nadchodzącego sms. Zrezygnowana chwyciłam telefon w dłonie i jak tylko
na wyświetlaczu zobaczyłam napis „Zayn” moje
durne serce przyspieszyło, jakbym przebiegła conajmniej kilometr. Bałam się, co
mógł napisać. Nie było go tyle czasu. Fakt od czasu do czasu wysłała sms, ale
nie pisał w nich nigdy nic konkretnego, co u niego czy kiedy wróci. Były takie
neutralne, bo inaczej nie szło tego określić. Zaczynało mnie to niepokoić, że
może już nie czuje się taki związany ze mną, jak był przed wyjazdem. Ta
cholerna niepewność zakłócała mi całe funkcjonowanie. Byłam świadoma, że nie byliśmy
parą i nie było teraz ważne, czy tego chce czy nie i czy nawet on tego chce.
Nasze kontakty stały się takie jakieś…Już wiedziałam, że wszystkie te opinie,
jakby Zayn był bad boy były mocno przesadzone. Nie powiem miał swoje za uszami,
ale jak to chłopak i jak każdy z nas nic nadzwyczajnego.
„Jutro wracam Xx”
Patrzyłam jak zahipnotyzowana w ten
telefon i jakby to było możliwe zdawało mi się, że moje serce bije tak głośno,
że spokojnie ludzie na ulicy mogli usłyszeć jego pęd. W moich żyłach rozeszły się endorfiny, aż
chciało mi się skakać z radości po łóżku. W końcu. Buzia sama mi się uśmiechała,
gdy się zorientowałam, byłam najpierw lekko zawstydzona swoją , jak mi się
czasem wydawało dziecinna miłością, a potem byłam zła na siebie, że aż tak uzależniłam
się od jego obecności. Podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej i aż
zacisnęłam zęby ze złości. On pisze sms, że wraca a ja jak głupia, po zdawkowych
sms, co jakiś czas podniecam się, bo raczył napisać, że wraca. Przynajmniej
będzie mógł powiedzieć mi w oczy, że zmęczyłam go już swoją osobą. A jak nie
będzie chciał to go do tego zmuszę!
Szlag! Gdzie się podziała ta dziewczyna, która wcisnęła
mu wtedy tą karteczkę w rękę i była na tyle odważna, by to zrobić. A teraz
całymi dniami leżałam w pokoju, na łóżku z telefonem w ręce, bo a nóż zadzwoni
lub napisze i nie będę słyszeć. Byłam taka niezależna, a teraz stałam się jak
te wszystkie inne fanki, które tylko ślęczą godzinami przed monitorem komputera,
tylko by dowiedzieć się, co oni teraz robią. Koniec z tym muszę znowu zacząć
kontrolować swoje emocje w stosunku do niego. Na serio spełniłam swoje marzenie
wtedy w centrum handlowym, zauważył mnie, porozmawiał, a teraz był moim przyjacielem?
Dość, dość, dość! Czas zacząć zmianę i usamodzielnianie. Sięgnęłam do szafki
nocnej koło łóżka i z szuflady wyciągnęłam białego iPoda. Włączyłam i puściłam
sobie swoją ostatnio ulubioną piosenkę, która już wiele razy koiła moje
zszargane nerwy.
Odpłynęłam
w krainę snów, którego głównym bohaterem, był nie kto inny tylko ciemnooki i w
kółko odgrywała się jego scena powrotu. Jego głos, uczucie jak dotyka mojego
ramienia, wszystko było takie realne. Nagle niechętni podniosłam powieki, a
przede mną ukazało się piękne słońce za oknem i lekko kołyszące się na wietrze
listki drzewa na ogródku. Znowu poczułam, jak czyjaś ciepła dłoń muska moje
ramie. Odwróciłam głowę, a moim oczom ukazały się bursztynowe oczy, które
okalały piękne, długie rzęsy, a twarz promieniała uśmiechem, że przez dłuższy moment,
kiedy patrzyłam wydawało mi się, że nadal śnię. Zapomniałam, że jest taki
doskonały, czy rozłąka z nim tak na mnie wpłynęła. Zayn stał i się uśmiechał.
Odruchowo wstrzymałam oddech, moje ciało aż się rwało, żeby wtulić się w
te ramiona i poczuć jego mieszankę dwóch perfum, którymi kropił swoje ciało.
- Witaj piękna.- powiedział delikatnie dotykając mojego
policzka. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem. Przymknęłam oczy.- Twoja mam
mnie wpuściła. Powiedziała, że nie będziesz zła jak Cie obudzę.- dodał z lekkim
zawahaniem, jakby bał się, że zaraz się zezłoszczę.
Ja jednak nadal nic nie mówiłam, tylko patrzyłam na tą
twarz. Bałam się, że czar pryśnie, bajka zostanie zamknięta i włożona na półkę,
by tam się kurzyć.
- Wszystko w porządku?- zapytał bacznie patrząc na moja
twarz.- Joan? Dobrze się czujesz? Czemu nic nie mówisz?- w końcu się ocknęłam,
chyba już czas jakoś zareagować na jego obecność. Lekko przekręciłam głowę,
jakbym dyskretnie chciała się otrząsnąć z letargu. Wstałam i podeszłam do szafy
wybrać ubranie, a że pogoda na zewnątrz była idealna postanowiłam pokazać mu,
co stracił będąc daleko ode mnie. Zabrałam rzeczy i rzuciłam tylko przez ramię:
- Idę się ubrać poczekaj.- wyszłam z pokoju i szybko udałam
się do łazienki, gdzie szybko wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i
umalowałam. Moje ręce lekko drżały.
- Cholera miałam nad sobą panować i znowu nic z tego.-
powiedziałam po raz ostatni poprawiając włosy, spódniczkę i wyszłam biorąc
głębokie wdechy, by się uspokoić.
Chwilę jeszcze stanęłam przed drzwiami do
swojego pokoju i położyłam dłoń na drzwiach, jakbym w ten telepatyczny sposób chciała
przekazać mulatowi, że nadal mi zależy, ale boje się i jak bardzo tęskniłam.
Weszłam w końcu do środka, chłopak siedział na moim łóżku i przeglądał jakieś
rzeczy z mojego kuferka, gdzie zbierałam różne drobiazgi z miejsc, w których
kiedyś byłam i uśmiechał się delikatnie. Kiedy zobaczył, że weszłam odwrócił
wzrok od pudełka i zawiesił go na mnie. Jego oczy świdrowały mnie tak, że aż mi
się zrobiło gorąco i zaczęłam żałować, że ubrałam się tak wyzywająco. Nigdy nie
lubiłam, aż takiej uwagi na swoim ciele. Usłyszałam, jak Zayn głośno przełyka ślinę,
odkłada trzymany w dłoniach kuferek i pomału pochodzi w moją stronę.
Teraz
to ja głośno przełknęłam ślinę. Nie miałam z chłopakiem takiego momentu od
wręczenia mu karteczki w galerii. Czułam wibrującą chemię w powietrzu, a mój
umysł zaczął działaś na najwyższych obrotach. Mulat stał już krok przede mną, wyciągnął
rękę i chwycił pukiel moich skręconych włosów i delikatnie je rozcierał w
placach, jakby próbował sobie przypomnieć ich miękkość. W końcu puścił je i
szybkim zdecydowanym ruchem chwycił swoimi dłońmi moja twarz i zachłannie wpił
się w moje usta. Jego reakcja na początku kompletnie mnie zaskoczyła i przez
kilka sekund stałam skołowana. Ale w końcu ciało zareagowało szybciej niż umysł
i totalnie poddałam się temu doznaniu. Zawsze kiedy patrzyłam na te pełne usta
Zayna wiedziałam, że muszą być niesamowicie miękkie i aż prosiły się, gdy były
spierzchnięte, by delikatnie je musnąć. Nie mam zielonego pojęcia, jak długo
tak staliśmy. Jedyne, co potem pamiętam, że kiedy oderwał się ode mnie o mało,
co nie wpadłam w niego, bo tak bardzo opierałam się na jego pocałunku, że
straciłam równowagę. Od razu mnie przytrzymał i delikatnie odsunął z mojej
twarzy włosy, które teraz opadały bezwiednie.
- Tak długo marzyłem, żeby to zrobić. I przepraszam, ale nie
mam zamiaru Cię za to przepraszać, bo jakbym mógł zrobiłbym to jeszcze raz.
Jedyne czego żałuję, to że nie zrobiłem tego dużo wcześniej.- dokończył. Ja
tylko po raz już trzeci dzisiaj stałam jak zahipnotyzowana na jego usta.
Widziałam, jak delikatnie je przygryza, uśmiechając się przy tym. Zdawał sobie
chyba sprawę, że nie spodziewałam się tego wszystkiego i że spodobało mi się to.
Potrzebowałam, żeby teraz moje resztki mózgu, które jeszcze się nie rozpłynęły
przez Zayna seksapil wróciły i bym w końcu wypowiedziała coś mądrzejszego niż „Idę
się ubrać poczekaj”, które wydałam dzisiaj z siebie w jego obecności.
Odchrząknęłam lekko, by upewnić się, że w ogóle jeszcze mam język w buzi.
- To było tak nie oczekiwane, że po raz pierwszy wolę
milczeć, niż powiedzieć coś zupełnie nieodpowiedniego do tego momentu.-
odważyłam się spojrzeć w te oczy. Śmiały się tak, jak nigdy. No i wpadłam w ich
blask i już stamtąd nie wrócę. Złapał mnie wzrokiem w klatkę z napisem „miłość
bez powrotu”.
- Chcę byś zawsze była moja kołdrą, którą mogę się ogrzać. Kotwicą,
gdy będę chciał odpłynąć. Deszczem, który zmyje moje wszystkie problemy. Wiem,
że mało pisałem, gdy mnie nie było. Ale uwierz moje myśli były tylko wokół Ciebie
i bałem się, że jak napiszę tęsknię, brakuje mi Ciebie to…- zawiesił swoją
wypowiedź, jakby bał się dokończyć.
- To…- powiedziałam, bo chciałam znać zakończenie.
Delikatnie na zachętę chwyciłam jego dłoń w swoją i kciukiem zakreślałam kółka
na jego.
- To nie mógł bym przestać pisać. Nie wystrasz się, ale
ostatnio stałaś się moją obsesją. Zamieszkałaś w mojej głowie do tego stopnia,
że budzę i zasypiam myśląc o Tobie.- spojrzał w moje oczy. Już wiedziałam, że
nic więcej nie powie. Bo i co można było piękniejszego powiedzieć.
- Kocham Cię.- szepnął i pocałował usta, jakby się bał
reakcji. A jednak się myliłam. Mógł powiedzieć coś jeszcze piękniejszego od
tego, co mówił wcześniej. Umarłam i jestem w niebie. Takie było moje pierwsze
skojarzenie. A nie jednak stał przede mną chłopak wręcz idealny i mówił słowa,
które dla każdej dziewczyny znaczyły więcej niż poematy najsłynniejszych
pisarzy o miłości. Nie oddawały one nawet 1 % tego, co czuje zakochana kobieta.
Wiem że Jutra nie będzie
Tylko Teraz ma sens
Chcę byś widział mnie wszędzie
Tak jak ja widzę Cię
W każdej złotej piosence
Gdy jest dobrze lub źle
Mamy dobre intencje
Teraz to liczy się
Tylko Teraz ma sens
Chcę byś widział mnie wszędzie
Tak jak ja widzę Cię
W każdej złotej piosence
Gdy jest dobrze lub źle
Mamy dobre intencje
Teraz to liczy się
- Ja Ciebie też Zaynie Maliku.- i tym razem sama zachłannie
wpiłam się w te malinowe usta.
______________________________________________________________
Lubie ten rozdział, nie wiem czemu...Po prostu. Niedługo epilog! Dlatego mam nadzieję, że dacie szczere komentarze pod rozdziałem a nie tylko reklamę swoich blogów.Tak bardzo bym chciała, żeby już były wakacje, bo wtedy wszystko jest takie łatwe. Czytajcie>>komentujcie i do napisania :)
Shatzi <3
Twoją nominację do The Versitale Blogger Award znajdziesz na dole strony : http://ho-run.blogspot.com w zakładce AWARDS!
OdpowiedzUsuńxx
hmmm kiedy zaczynałam czytać ten blog cieszyłam japkę na każdej scenie. Mam naprawdę duże braki i mam zamiar je nadrobić, lecz mam nadzieję, że ten epilog długo nie nadejdzie ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział :D
Na prawdę masz super blog. Mam małe braki w czytaniu, ale postaram się szybko nadrobić, a w tym czasie zapraszam do mnie: http://story-of-my-life-with-one-direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak piszesz. Jest kilka błędów, ale nie rzucają się tak strasznie w oczy.
OdpowiedzUsuńTeraz troche krytyki. Czytam ten blog od sameggo poczatku jego powstania, a kiedy go przełaś to też czytałam z nie mniejszą ciekawością niż kiedy pisała go Morfine.I wiem, że masz prawo wprowadzić swoich bohaterów i podobają no się oni, ale nie zapominaj o tych co tu są głównymi. Bo tak mi się wydaję, że to Sam i Marika są głównymi bohaterkami. A z ich perspektywy dawno nic nie czytałam. A może zapomniałaś, że nie żyją czy coś inego. Może zrób sobie schemat z jakich perspekyw masz pisać, bo teraz ciągle piszesz o Zaynie i Joan, a są również inni bohaterowie. Już niedługo kończysz bloga a z perspektywy Sam i Mar przeczytałam tylko raz. I jeszcze chodzi o dodawanie rozdziałów Lady robiła to częściej. Wiem, że może nie mieć czasu, ale raz na 3 tygodnie to można się zmotywowac i coś napisać.
OdpowiedzUsuńSorry za krytykę, ale musiałam wyrazic swoje zdanie, bo lubię tego bloga. Mam nadzieję, że sobie to przemyślisz i doczekam się rozdziału z perspektywy Sam albo Mariki.
m.