sobota, 15 września 2012

Rozdział 31



 Przed rozpoczęciem czytania wpuść TO

*Patrzałkami Harrego*

Od wyjazdu Tali minął już prawie tydzień, a ja snuje się jak małe dziecko podczas deszczu z kąta w kąt.  Zawsze się zastanawiałem, jak to jest możliwe, że ludzie nie jedzą, nie piją, nie śpią z powodu innej osoby. Uważałem, że to kompletna bzdura. Teraz wiem, jak to jest i że mieli rację. Prawie każdy w zespole ma swoją dziewczynę, ale jak zwykle ja nie. Byłem singlem i mimo, że wokół mnie kręciło się wiele dziewczyn wiedziałem, że są one przy mnie tylko dla jednego. Sławy, która jak na złość w tym aspekcie mojego życia była bezużyteczna. Akurat teraz kiedy mnie interesowała tylko ta jedna a tysięcy a może nawet milionów innych.  Rozumiem, że nie mogę jej tutaj zatrzymać, ze szansa jak ta u niektórych ludzi zdarza się raz w życiu, tak jak się zdarzyła u mnie. Cholera ale czemu teraz! Moje życie było by idealne, spełniające się marzenia, szczęśliwa rodzina, prawdziwi przyjaciele i ona.
A może po prostu wyczerpałem już mój limit szczęścia. Tak wiele otrzymałem, mogłem przecież wieść swoje szare, zwykłe życie uczyć i się i dorabiać w piekarni. Nie żeby mi coś w tym przeszkadzało, ale czułem się nie spełniony. Patrząc, że przez resztę mojego życia miałbym wykonywać rutynowe rzeczy chyba bym oszalał. A tak koncerty, co wieczór w innym mieście czasem nawet państwie. Imprezy z najlepszymi i poznawanie sław, które wcześniej oglądałem tylko w telewizji. To było surrealistyczne czasem.  Co z tego skoro teraz jej już nie ma. Jest na drugim końcu świata. Stany Zjednoczone- marzenie każdego nastolatka na całym świecie!
Harry wstał z sofy, na której siedział i cisnął poduszką ze złością. Pieprzyć to wszystko, widocznie nie była dla mnie, minie mi to. Jakby coś miało z tego być, jakoś byśmy rozwiązali problem  odległości, albo chociaż by ze mną wcześniej pogadała. Ale ona sama podjęła decyzję, czyli nic dla niej nie znaczę. Praktycznie każdy z chłopaków miał kogoś, tylko ja przebierałem i nic. Nie mogę powiedzieć, żeby moja popularność jakoś odstraszała dziewczyny nie, ale ja nie chciałem jakiejś pierwszej lepszej, ładniejszej dziewczyny. Ja zdecydowanie potrzebowałem wsparcia. Chłopak poszedł szybkim krokiem do Zayna. Zapukał w drzwi, ale nie usłyszał żadnego odzewu więc po prostu wszedł do środka. Tak jak się spodziewał mulat leżał nieprzytomny na łóżku w samych bokserkach. Jego włosy miały artystyczny nie ład, lekko chrapał. Loczek wiedział, że Zayn nie bardzo przepada jak się go budzi, bo wtedy jest rozdrażniony. Zayn to typowy leniuch, może spać całymi dniami  w najmniej wygodnej pozycji czy miejscu. Mimo to zaryzykował, bo myśli, które mu się plątały w głowie tylko czekały an eksplozję.
-Zayn, stary obudź się- Harry trząsł ramieniem śpiącego chłopaka
- hmm…Jeszcze 5 minut i zaraz wstaje obiecuje chłopaki- i przewrócił się na drygi bok.
- Zayn do cholery Louis Ci kradnie spray do włosów!- krzyknął w nadziei, że to pomoże go wybudzić.
- Co mój spray! Zabije –podniósł się z łóżka, lekko się zachwiał i już miał wybiegać z pokoju, kiedy zdał sobie sprawę, że wspomniany Louis pojechał na weekend do swojej dziewczyny .
- Mam nadzieję, że masz dobry powód, żeby mnie tak budzić, bo inaczej ten wspomniany spray do włosów znajdzie się w Twojej dupie!- wykrzyknął wściekły chłopak.
- Sorry nie chciałeś się inaczej obudzić, a musze z kimś pogadać a że Louisa nie ma padło na Ciebie.- rzucił swój przepraszający uśmiech.
Zrezygnowany chłopak podszedł ciężkim krokiem z powrotem do swojego łóżka, położył się i przykrył kołdrą po samą szyje i zapytał
- Ale pamiętaj, że jesteś w moim pokoju i masz nic nie dotykać. A poza tym jak tu przychodzisz i mnie tak brutalnie budzisz masz coś na wykupienie swoich win?- rzucił śmiesznie poruszając przy tym brwiami Zayn.
-Co byś chciał?- loczek nie był tym zdziwiony. Wbrew pozorom, że to Niall był największym głodożercą w domu, to zawsze Zayn wyjadał z rana wszystkie słodycze, co strasznie wkurzało wcześniej wspomnianego blondyna, bo potem tamten musiał korzystać ze swoich sekretnych zapasów.
- Może paczka skittelsów?- rzucił mulat odsłaniając rząd białych zębów. Harry wstał i poszedł do swojego pokoju po ostatnią paczkę, ale nie żałował oddać je przyjacielowi. Kto jak kto, ale Zayn był jednym z tych facetów, który potrafili słuchać i udzielali zaskakująco dobre rady.
- Masz- rzucił cukierki chłopakowi
- No to mów, chodzi o wyjazd Tali?- Harry aż się uśmiechnął. Mulat niesamowicie dobrze go znał.
Jednak już nic nie było w stanie zmienić decyzji jaką podjęła Tala, a Harry bardzo dobrze to wiedział. Ale potrzebował się z kimś podzielić swoimi żalami, a kto go mógł lepiej zrozumieć niż Zayn, który zmieniał dziewczyny tak często jak sam loczek. Kto wie, co przyszłość dla nich obu szykuje?

 Zanim zaczniesz czytać wpuść TO

*Oczami Louisa*

Kolejny koncert miał, rozpocząć się za kilka godzin. Jak zwykle przed godziny prób, żeby wszystko idealnie współgrało. Instrumenty chłopaków z zespołu i ich głosy. Dzisiaj na próbę przyszła nawet Marika i Venya. Liam chciał się chyba popisać przed swoją dziewczyna, bo nadzwyczaj  energicznie biegał po scenie, a że to źle, to mikrofon nie tak, a to odsłuch itd. Mało mnie to interesowało, bo po ostatniej mojej rozmowie, moje oczy były zwrócone tylko na nią. Przyćmiewała wszystko i wszystkich. Może to dziwnie zabrzmi, ale zdawało mi się, że jej postać emanuje jakimś dziwnym tylko dla mnie zauważalnym światłem. Dziewczyna podłapała mój wzrok z widowni.  Przeszedł mnie ten sam dreszcz co zawsze, gdy ona tak na mnie patrzy. Jak wygłodniałe zwierze. Moje podbrzusze zaczęło lekko pulsować. Musiałem się szybko zebrać w sobie, bo taki stojący problem na scenie, był by niezłym tematem rozmów nie tylko przez chłopaków. Kiedy tak starałem się skupić na szczęście Liam znowu przerwał piosenkę. Awanturując się o coś. Nasz menadżer zarządził w końcu jedną z dłuższych przerw na coś porządnego do zjedzenia. Każdy rozszedł się w swoją stronę.  A ja schodząc za kulisy napotkałem czyjąś rękę na swojej. To Marika, uśmiechała się zalotnie. Pogłaskałem ją tylko po policzku i pociągnąłem na tył, gdzie tylko my mieliśmy wstęp. Nie mógł nas tam zobaczyć nikt, bo z każdej strony była albo ściana albo blaszana wysoka brama.
Dzień zachodził, zaczął lekko padać deszcz a parę rozświetlała tylko pobliska lampa. Przytrzymałem ją i zachłannie wpiłem się w jej malinowe usta, a ona zrobiła krok do tyłu i omal nie potknęła się o porzucony głośnik. Kiedy wyciągnęła rękę żeby złapać równowagę, torba zsunęła się z jej ramienia na ziemię, ale Louis już przy niej był. Chwycił ją, ale nie zatrzymał się, tylko szedł dalej, aż jej plecy dotknęły ceglanego muru. Potem objął ją mocno i zaczął całować jak szalony.
Marika wiedziała, że powinna go odepchnąć. Tak nakazywał jej rozsądek, ale ona nie była w stanie go posłuchać. Nie, kiedy chłopak całował ją tak, jakby uznał, że warto za to pójść do piekła.
Wbiła palce w jego twarde ramiona, w mokrą tkaninę t-shirtu i oddała pocałunek z całą desperacją nagromadzoną przez kilka ostatnich dni, kiedy nie wiedziała, gdzie ona jest ani co myśli. Czuła się tak, jakby ktoś wyrwał jej z piersi kawałek serca. Nie mogła zaczerpnąć dość powietrza.
- powiedz mi co się dalej z nami będzie…
Odsunął się od niej tylko na krótką chwilę. Objął ją w talii postawił na zepsutym głośniku, tak że byli prawie równego wzrostu. Potem ujął w dłonie jej głowę i przysunął się tak blisko, że ich ciała niemal się zetknęły…ale nie całkiem. Marika czuła bijące od niego ciepło. Dłonie nadal trzymała na jego barkach, to jednak jej nie wystarczyło. Chciała, żeby przytulił ją mocno, całą ją oplótł.
Spojrzał jej w twarz . Jego oczy okolone rzęsami pociemniałymi od deszczu były intensywnie niebieskie.
Nie mogła dłużej znieść napięcia. Zabrała ręce z jego barków, wsunęła palce w szlufki paska i pociągnęła go do siebie. Nie stawiał najmniejszego oporu. Położył dłonie płasko na murze, przywarł do niej całym ciałem, tak że stykali się wszędzie- piersi, biodra, nogi- jak kawałki puzzli. Pocałował ją, długo i bez pośpiechu, aż zaczęła drżeć.
Nagle się odsunął.
- To nie ma sensu.
- Nic mnie to nie obchodzi- Mam dość udawania, że mogę żyć bez ciebie. Że nic między nami nie ma przed chłopakami. Nie rozumiesz? Nie widzisz, że mnie to zabija?
Wiedziała, co ma na myśli, widziała to w jego oczach, które znała tak dobrze jak swoje własne, w cieniach pod nimi, w pulsie dudniącym na jego szyi. Chęć, żeby usłyszeć odpowiedź, walczyła z bardziej pierwotną częścią jej umysłu i przegrała.
- Pocałuj mnie.- wyszeptała.
Gdy przycisnął wargi do jej ust, ich serca zabiły we wspólnym rytmie przez cienkie warstwy mokrej tkaniny, która je oddzielała. Marika zatonęła w doznaniach. Czuła deszcz spływający z jej rzęst, usta Louisa jego dłonie błądzące swobodnie po przemokniętej sukience, cienkiej i klejącej się do ciała. Było niemal tak, jakby dotykał jej nagiej skóry, piersi, talii, brzucha. Kiedy dotarł do rąbka sukienki, przycisnął ją mocniej do ściany, a ona objęła go ramionami w pasie.
Wydał z siebie gardłowy pomruk, gdy dotknął jej rajstop. Oczywiście natychmiast się podarły, a jego mokre palce nagle znalazły się na jej nagiej skórze. Mar wsunęła dłonie pod mokrą koszulę Louisa i badała palcami, co jest pod nią: napięta, gorąca skóra na żebrach, mięśnie brzucha, kości biodrowe nad paskiem jeansów. Było to dla niej nieznane terytorium, ale wyglądało na to, że jej eksploracje doprowadzają chłopaka do szaleństwa. Jęczał cicho z ustami na jej ustach, całował ją coraz mocniej, jakby nigdy nie miał się nasycić…Wtedy pech chciał, że drzwi się otwarły a w nich stanął Harry. Lekko zażenowany, że przyłapał przyjaciela z dziewczyną, która w dodatku nie była oficjalnie z nim w tak intymnym działaniu. Nie miał jednak wyjścia, bo wszyscy szukali Louisa. Odwrócił się, bo oboje mogli się ogarnąć rzucił
- Louis musimy wracać, bo nasz menadżer chce z nami coś nowego wypróbować. Jakby co czekamy na Ciebie w środku. – mówiąc ostatnie zdanie zamknął za sobą drzwi.
______________________________________________________________ 



Miski moje kochane przepraszam za zwłokę z nowym rozdziałem. Wariacie życie ostatnio mam. To był ostatni raz. Mam nadzieje, że Wam się spodoba rozdział, bo mój pomysł na następny będzie spektakularny mam nadzieję! xD Proszę o komentarze wiecie gdzie ;P


                                                                         Deine Liebe Shatzi :*

12 komentarzy:

  1. kolejny proszeeeee!!! xxX
    a tego pomysłu nie moge sie doczekac xD ^^

    zapraszam do mnie :) : kala2397.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty ;D
    czeka na następny...

    OdpowiedzUsuń
  3. ?????"Demi" wsunęła dłonie pod mokrą koszulę Louisa:)) heh :)
    Zajebisty :) zapraszam do mnie http://onexxxdirectionxxxstory.blogspot.com/ :***** czekam na nexta! :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo nasza Shatzi pisze też bloga o Demi Lovato i Nicku i pewnie jej się pomyliłu przy pisaniu :D Skoryguję to zaraz ; )

      Usuń
  4. Zachęcam do przeczytania oraz do skomentowania czwartego rozdziału na ---> http://whengirlssay.blogspot.com/ (: + Przepraszam za spam :>

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu fajny :)
    kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahah rzeczywiście się pomyliłam...Musiało mi umknąć ;P Dzięki i sorry za ewentualne błędy

    OdpowiedzUsuń
  7. Niall nigdy nie był podejrzewany o to, że mógłby poczuć coś więcej do Louisa. A jak to się stało? O tym nowe nie typowe opowiadanie o Nouisie. Póki co jest tylko prolog, ale rozdział już wkrótce!
    Zapraszam! xx

    www.nic-wiecej-nie-chce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. cześć, zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania naszego nowego bloga http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ mam nadzieję, że Wam się spodoba x

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziięki za miły komentarz u mnie. Zapraszam zatem na trzeci rozdział www.too-afraid-to.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział zresztą jak każdy poprzedni:) kiedy następny?:> pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń