czwartek, 7 marca 2013

Epilog




*Marika*

           Minęły słodkie 4 lata a ja nadal czuje się jak nastolatka, która przeżywa swoją pierwszą szczenięcą miłość. Patrząc w uśmiechnięte niebieskie oczy Lou mam wrażenie, że czas płynie, a my słodko stoimy naprzeciwko siebie, wpatrzeni w swoje oczy i moglibyśmy tak trwać, a żadna siła nie jest w stanie nas rozłączyć. To nie spotykane, jak jeszcze do niedawna myślałam, że takie uczucie można włożyć na półkę między bajki. Mój pasiasty chłopak z dnia na dzień czymś innym mnie zaskakuje i jest moim słońcem w pochmurne dni. Byliśmy jak lód i ogień i dlatego powinniśmy  wzajemnie się wykluczać. Mimo to pasowaliśmy do siebie, jak nikt inny, to był kolejny dowód, że należeliśmy do siebie. Ostatnio padł na kolana i w środku meczu piłkarskiego, wśród otoczeniu tysięcy ludzi oświadczył mi się! Stałam jak zaczarowana i zapomniałam języka w gębie. Louis cały mój, już na zawsze było czymś więcej niż się mogłam spodziewać, a euforia na stadionie, gdy powiedziałam tak miała charakter jak w Brazylii podczas karnawału. Moja przyszłość to on, niebieskooki wariat.

*Joan*

          Miałam ochotę na dziki taniec w deszczu, na włosy przyklejone do twarzy, na wolność, tę w najpełniejszym i najbardziej niebezpiecznym wymiarze, a Zayn dawał mi to wszystko mimo, że czasami w głębokiej podświadomości nie czułam się godna jego uczucia. Uwielbiam stukot przyśpieszonego tętna, w momencie kiedy krew zaczynała krążyć w żyłach szybciej. To ta chwila, kiedy mnie dotykał. Gdy dostaję sms'a od niego od razu się uśmiecham. Nie ważne, że pisze o błahostkach ważne, że pamięta o mnie. Doprowadził mnie do punktu, w którym nie mogę już funkcjonować bez niego. Jego błyszczące oczy, gdy przeciąga palcem dłoni po moich ustach, a sam leciutko się uśmiecha wciąż zapiera mi dech w piersiach. Zayn jest moją nagrodą, zwieńczeniem szczęścia, czymkolwiek jeszcze go nie nazwałam.

*Niall*

           Każdej nocy niebo wydawało się nie mieć żadnej skazy. Siedziałem na mokrym piasku trzymając za rękę kobietę swego życia. W powietrzu szczęście tańczyło z miłością, a ja miałem ochotę krzyczeć, że życie jest piękne. Samantha jest wszystkim, jej ciało rozpoznam nawet w najciemniejszym pomieszczeniu. Wystarczy, że poczuje miłość, która przyciąga nas jak magnez.

*Liam*

           Rozstałem się z Venyą, co nie znaczy, że jej nie kocham. Życie czasem płynie swoim rytmem i człowiek nie może nic na to poradzić. Uwielbiam jednak, gdy idąc miastem ze słuchawkami w uszach, rozmyślam o niej, a odtwarzacz spośród ponad 500 piosenek losuje akurat tę, przy której wyznałem jej miłość. To daje mi głupią nadzieję, że gdzieś tam moja jedyna kobieta czeka na mnie i niecierpliwie tupie nogą zastanawiając się, kiedy w końcu się pojawie, a miłość, jaka nas połączy będzie błyszczeć milionem świateł. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale uśmiecham się do przechodniów, jak obłąkany. Nie jestem w stanie powstrzymać moich unoszących się ku górze kącików ust. Rozpiera mnie wewnętrznie emanująca radość. Takie moje mini absurdalne szczęście. Bez przyczyn. Bez powodów. Ku niej.

*Harry*

           Nie chcę zalotnych spojrzeń wszystkich kobiet świata. Wystarczy mi jedno, byle, by było tej jedynej. I choćby znalezienie jej miało mi zająć wieli będę szukał, ale spokojnie poczekam na swoją kolej. Rozkosznie by było wylegiwać się rankiem w ciepłej pościeli i nigdzie się nie śpieszyć.. Pozwolić sercu bić spokojnie, a oczom śmiać się, bez powodu, ot tak, wiedząc, że ona leży obok i wierci się w łóżku, bo śnią jej się koszmary po obejrzeniu horroru. I świadomość, że mogę ją pogłaskać po policzku, dając znać, że jestem obok. I na mnie przyjdzie czas…

_____________________________________________________________



Kończę tego bloga z kilku powodów. Przede wszystkim nie mam teraz czasu na nic, bo nauka zajmuje mi 70 % czasu. Po drugie praca na stronie o JB i dwa inne blogi pochłaniają resztę, który pozostaje. Nie mam też weny, jak dalej go prowadzić, a jak stwierdziła jedna z czytelniczek zrobiłam z tego bloga modę na sukces. Wiem, że wielu z was chętnie i często czyta to opowiadanie, ale to naturalna kolej rzeczy. Dziękuję wszystkim w imieniu swoim i Lady Morfine za każde miłe słowo w komentarzach, nominacje do różnych nagród i ponad 20 tysięczną ilość wyświetleń. Mam nadzieję, że jednak większość z Was nie uważa, że zmarnowałam tego bloga, bo po prostu pisałam go po swojemu. Wielkie dzięki i może do napisania.

Shatzi xD


Zobacz tu blogi prowadzone przez Lady Morfine i mój:

http://bythewayimwearingthesmileyougaveme.blogspot.com
http://darkness-will-be-found-you.blogspot.com/
http://illusion-of-words.blogspot.com/