*Oczami Samanthy*
Ja naprawdę nie chciałam zrywać z Niallem. On jest dla mnie
naprawdę ważny, mój świat zaburzył swą równowagę, kiedy musiałam mu o tym
powiedzieć. Zachowywałam zimną krew, czułam, że tak muszę, nie mogłam się
rozkleić. Myślałam, że kiedy zobaczy mnie niewzruszoną, będzie mu łatwiej
odejść. Mi będzie łatwiej wylecieć do Włoch. Naprawdę chciałam tak myśleć…
Niestety, w ogóle mi to nie pomogło. Wręcz przeciwnie, czuję się jeszcze
gorzej, przez to jak potraktowałam mojego chłopaka. A może nawet już byłego
chłopaka ;x Nagle zaczęło się wszystko
komplikować. Przecież wiedziałam, że pod koniec wakacji będę musiała wyjechać.
Nie powinno mnie to zaskoczyć. Chyba chciałam żyć chwilą, razem z moim
blondynem u boku. Niestety skończyła się nasza sielanka. Co miałam mu
powiedzieć? Mówiłam samą prawdę. Związek na odległość nie ma sensu. Nawet
jakbym została to on miałby trasy, co już oznaczałoby rozłąkę, a co dopiero,
jak ja wyjeżdżam, nie będziemy się w ogóle widywać. Nie miałam już powoli siły.
Mimo iż nie jesteśmy razem długo, nie chcę się z nim rozstawać. Ale muszę. Nic
na to nie poradzę. Kiedy planowałam imprezę, to choć na chwilę zapominałam, co
mnie czeka. Ale teraz nadszedł czas imprezy i wszystko powraca. Dostałam się do
szkoły artystycznej, to chyba jedyny plus mojej przeprowadzki. Reszta to same
minusy -.- Muszę zostawić przyjaciół, chłopaka. Niby nie spędziłam z nimi za
dużo czasu. Zaledwie 2 tygodnie, ale będzie mi ich brakować. 31 mam samolot.
Dzisiaj jest 29 i właśnie szykuję się na imprezę do dziewczyn, którą sama
organizowałam i skromnie muszę przyznać, że wyszło mi to niesamowicie. Włożyłam
w to wiele pracy i serca. Chciałam, aby 18 urodziny moich przyjaciółek były
idealne, niezapomniane. Nie rozmawiałam z Niallem w przeciągu ostatnich dwóch dni,
ale zamierzam to zrobić, podczas imprezy. Chcę go przeprosić. To chyba będzie
dobre wyjście z zaistniałej sytuacji. Muszę mu to wszystko wytłumaczyć, bo
teraz pewnie ma mnie za jakąś zimną sukę, której nie zależy. Wręcz przeciwnie.
Zależy. I to w chuj bardzo. Nie mogłam więcej rozmyślać, bo do przyjęcia nie
zostało za dużo czasu, a ja kompletnie nie wiem co założyć. Nie będę się
stroić, bo nie zależy mi na tym. Gdybym jeszcze miała dla kogo… A tak? Nie ma
sensu, przecież nie chcę, żeby Niall jeszcze bardziej żałował, że wyjeżdżam. A
może on się już z tym pogodził? Może ja dla niego nie znaczyłam tyle co on dla
mnie? Chociaż po tym jak wybuchł, kiedy się dowiedział o wszystkim, można
wywnioskować, że się przejął. Kurwa, za dużo tego słowa –„można”- co to w ogóle
jest? Jebane przypuszczenie, równające się z „chyba” -.- I znowu zaczynam o tym
wszystkim myśleć. Czas zająć się strojem. A więc w końcu się ubrałam. Było ciepło, jak na
Londyn. Wystarczyły zwykłe szorty. Nie malowałam się mocno, ani nawet nie
zwracałam uwagi, czy makijaż będzie pasował. Usta podkreśliłam czerwoną
szminką, a oczy granatowym cieniem. Jeszcze tylko pociągnęłam rzęsy tuszem i
było okej. Dołożyłam jeszcze jakieś bransoletki i spryskałam ciało ulubionymi
perfumami Nialla… Kurwa, czy ja nie potrafię choć na chwilę o nim zapomnieć?
Oczy mi się zaszkliły na samo wspomnienie, ale teraz się nie mogłam rozpłakać.
Mogłam wcześniej pomyśleć i użyć wodoodpornej maskary, trudno, teraz przynajmniej
mam powód, dla którego nie mogę wymięknąć. W końcu wyszłam z mojego
tymczasowego pokoju i zeszłam na dół. Bolał mnie brzuch z nerwów. Napiłam się
wody, a w międzyczasie zgromadziła się reszta i mogliśmy jechać. Jechałam z
dziewczynami samochodem Mariki. Jej siostra i chłopak pojechali taksówką.
Później z nimi wracam. Bo raczej na noc nie zostanę. Owszem, nawet jeśli sobie
wszystko wytłumaczę z Niallem, to raczej nic nie zdoła zmienić. Musiałby stać
się jakiś cud, a w takie jaja raczej nie wierzę -.- Nim się zorientowałam
byłyśmy na miejscu. Nieźle musiałam być
pochłonięta myślami, bo Liam już zdążył nam drzwi otworzyć ;o
Przedstawił nam w końcu swoją już nie tajemniczą wybrankę. To Venya. Całkiem
ładna. A w dodatku kolejna blondynka. Chociaż, nie. Marika już nie jest
blondynką, ale była. To się liczy. Rozejrzałam się jeszcze raz po całym domu,
aby obczaić, czy wszystko nadal jest w nienaruszonym stanie. Na szczęście
wszystko było w porządku i nie musiałam się stresować. Wszyscy zaczęli się
powoli schodzić. Najpierw chłopcy z góry, a później po kolei goście. Widziałam,
że dziewczyny i Liam są bardzo zabiegani, między swoimi gośćmi. Każde z nich
zajmowało się swoimi znajomymi, bo nie mieli czasu dla innych. Ale powoli już
kończyli i padali z wycieńczenia, w każde możliwe do odpoczynku miejsce.
Wypiłam trochę wina na rozluźnienie i postanowiłam w końcu zmierzyć się z
Horanem. Strasznie się denerwowałam, ale nie mogłam tego odkładać. Nie zostało
mi wiele czasu. Jeszcze tylko jutro, bo pojutrze już wylatuję, więc to odpada.
A wątpię, żeby jutro ktokolwiek z towarzystwa był w stanie do poważnych rozmów.
Skierowałam się do kuchni. Tylko tam mogłam zastać Horana, bo zamówiłam
naprawdę świetne jedzenie.
- To ty to wszystko ukartowałeś!?- dodała nieco głośniej niż powinna.- Twarz chłopaka rozjaśniała w uśmiechu jeszcze bardziej, co tylko utwierdziło ją w tym, że ma rację. Niall chwycił ją za rękę i ucałował szepcząc przy tym - Dla miłości mojego życia jestem w stanie zrobić wszystko, nawet czynić możliwym rzeczy niemożliwe. Nic nie jest ważne póki jesteś obok Skarbie.- Kiedy to powiedział drugą ręką odgarnął jej kilka kosmyków włosów za ucho patrząc przenikliwie swoimi niebieskimi jak ocean oczyma.
- Kocham Cię i nic nie może nas rozdzielić- dodał po chwili i czekał na jej reakcję.
- Ja Ciebie też kocham i jestem głupia, że zdawało mi się , że nie ma innej drogi wyjścia z naszej sytuacji.- powstrzymując łzy złożyła na ustach blondyna najsłodszy z dotychczasowych pocałunków.
Skierowałam sie do kuchni, z nadzieją, ze tam właśnie znajdę
Nialla. Nie myliłam się. Jednak nie siedział przy przekąskach, a przy alkoholu.
Poszłam do niego. Nie był jeszcze na tyle pijany, więc mogłam z nim swobodnie
porozmawiać. W dodatku był znieczulony, więc może przyjmie moje słowa dobrze, a
nie znowu pizdnie drzwiami i pójdzie -.-
-Hej-przywitałam się, siadając obok.
-Siema- nerwowo bawił się szklanką.
-Chciałam pogadać- wreszcie na mnie popatrzył i prychnął.
-Spoko, jasne. Ale nie bardzo wiem o czym mamy rozmawiać.
-Niall...
-Tak mam na imię- cicho westchnęłam
-Musisz?
-Ale co?
-Udawać, że nic cię
to nie obchodzi?
-Skoro ciebie to nie obchodzi, to dlaczego ja mam się
przejmować?
-Myślisz, że mnie to nie obchodzi?- spuścił głowę-Nie
wierzę... Niall...
-Rozumiem, że nie czujesz do mnie, tego co ja do ciebie, ale
cholera jasna mogłaś nie robić mi tej jebanej nadziei, przez te 2 tygodnie-
popatrzył na mnie z bólem w oczach.
-Dasz MI się w końcu wypowiedzieć?
-Proszę- wzięłam głęboki wdech.
-Myślisz, że ja jestem jakąś suką bez uczuć...
-Kontynuuj...
-To mi nie przerywaj -.-
Myślisz, że ja nie chcę tutaj zostać... z tobą? Mylisz się. Ja chcę i to
bardzo, ale jeszcze do niedawna mieszkałam w Polsce, tak jak dziewczyny. Ale
moja mama jest Włoszką i chciała wrócić do rodzinnego kraju. Ja musiałam jechać
z nią. Nawet z nią nie rozmawiałam. Szukałam szkoły tam już od bardzo dawna,
zanim ciebie poznałam. To nie jest takie proste, jest taka sama szkoła tutaj w
Londynie, ale spóźniłam się. Zapisywali do końca lipca, zanim w ogóle
poleciałam do Irlandii. Poza tym, przecież nie mogę mieszkać z dziewczynami.
Nie zwalę się Mon...
-Mogłaś mieszkać z nami...
-No chyba nie. Mówiłam ci, że ja nawet nie wiedziałam o
istnieniu waszego zespołu -.- Niall, gdybym tutaj mieszkała, to dalej bylibyśmy
razem.
-Ale dlaczego nie chcesz spróbować? Włochy nie są przecież
tak daleko...
-Z geografii to ty chyba oblałeś. Ja na prawdę chcę być z
tobą, ale ja nie chcę cię usidlać. Pomyśl, co powiedzą twoje fanki? One by mnie
chyba zjadły!
-Sam, wiesz, że ja dla ciebie zrobiłbym wszystko...
-Niall, ale ty jesteś gwiazdą! To wszystko nie jest takie
proste, jak się komuś wydaje. Ja bym z chęcią została tutaj, ale nie mogę.
-Poszukamy ci mieszkania.
-Tak, ciekawe jak je utrzymam. Widzisz, wszystko jest w
punkcie zwrotnym- w tej chwili przybyła Mon do kuchni, jeszcze jej tutaj
brakowało -.-
-Co tam zakochańce?- ona się uśmiechnęła, czy ja źle widzę?
-A tak, żegnamy się, skoro wyjeżdżam- powiedziałam siadając
obok Nialla.
-Jak to wyjeżdżam? Przecież miałaś zostać. Masz iść na
studia.
-Tak, ale we Włoszech- sprostowałam.
-To te idiotki ci nic nie powiedziały?
-Co znowu?- Niall tylko siedział i się patrzył, bo tak samo
jak ja nie wiedział o co chodzi.
-No przecież mieszkasz u nas i idziesz do tej swojej szkoły
tu w Londynie.
-Co?- teraz to się zgraliśmy z Niallem.
-No to. Dla mnie to nie sprawia problemu, bo i tak nas
prawie w domu nie ma, a i tak mamy wolny pokój u góry. A ty na pewno nie chcesz
się rozstawać z Niallem, więc jest okej.
-Ale ja nie składałam papierów do tej szkoły...
-Nie martw się, wszystko już jest załatwione. Dziewczyny są
takie przekręciary, że nawet twoja mama się zgodziła- zaśmiała się.
-Aha. Ciekawe, kiedy zamierzały mi to wszystko powiedzieć
-.-
-Nie wiem, ale w tej chwili zjebały- i wyszła. Tak po prostu
sobie wyszła. Popatrzyłam na Irlandczyka, który z szokiem przyglądał się naszej
wymianie słownej.
Nie wiedziała czy się śmieć czy płakać.
Jak to załatwiły mi szkołę tutaj na miejscu. Czy to oznaczało, że mogła
zostać i jak one załatwiły zgodę jej mamy? Zastanawiała się dłuższą
chwilę w milczeniu. Kiedy ocknęła się zauważyła wpatrzonego w nią
Nialla. Chłopak wyraźnie był zdowolony z przebiegu sytuacji. Nagle
olśniło ją i wyciągnęła wskazujący palec prosto przed twarz Irlandczyka.- To ty to wszystko ukartowałeś!?- dodała nieco głośniej niż powinna.- Twarz chłopaka rozjaśniała w uśmiechu jeszcze bardziej, co tylko utwierdziło ją w tym, że ma rację. Niall chwycił ją za rękę i ucałował szepcząc przy tym - Dla miłości mojego życia jestem w stanie zrobić wszystko, nawet czynić możliwym rzeczy niemożliwe. Nic nie jest ważne póki jesteś obok Skarbie.- Kiedy to powiedział drugą ręką odgarnął jej kilka kosmyków włosów za ucho patrząc przenikliwie swoimi niebieskimi jak ocean oczyma.
- Kocham Cię i nic nie może nas rozdzielić- dodał po chwili i czekał na jej reakcję.
- Ja Ciebie też kocham i jestem głupia, że zdawało mi się , że nie ma innej drogi wyjścia z naszej sytuacji.- powstrzymując łzy złożyła na ustach blondyna najsłodszy z dotychczasowych pocałunków.
*Perspektywa Louisa*
Wyciągnąłem z tylniej kieszeni klucz do mojego pokoju. Nie
mogłem pozwolić na to, by któryś z imprezowiczów wjebał się do mojego
królestwa, które przygotowałem specjalnie dla Mar. Wszedłem przodem,
zasłaniając jej widok mojego pokoju. Odwróciłem się do niej i szeroko
uśmiechnąłem.
-Louis, co ty kombinujesz?- wydawała się być zaniepokojona.
Przepuściłem ją w końcu. Stanąłem obok niej i czekałem, aż wyrazi swoją opinię.
Postanowiłem zrobić jej niespodziankę urodzinową, ale była to też dobra okazja,
aby wyznać jej, co do niej czuję. Zrobiłem ‘nastrój’ o ile coś takiego można
zrobić, prędzej go stworzyłem. Mianowicie po całym pokoju porozsypywane były
płatki czerwonych róż. Łóżko też było nimi ozdobione. Dla nastroju w kątach
były rozstawione ogromne świece o zapachu czekolady. Rzucały one blade światło
na pokój, tworząc półmrok. Byłem zadowolony ze swojego dzieła, a najważniejsze
jest to, że sam na to wpadłem! Nie potrzebowałem do tego nawet naszej
organizatorki- Samanthy! Jestem dumny :D
-Wow, Louis, to chyba najlepszy prezent jaki dzisiaj
dostałam. Dziękuję- spojrzała na mnie, a ja się zarumieniłem. Dobrze, że było
ciemno. Lekko musnęła mój policzek. Omal nie skakałem ze szczęścia.
-To jeszcze nie wszystko- podszedłem do łóżka i wyciągnąłem
spod niego ozdobnie zapakowane pudełeczko i wręczyłem dziewczynie.
-Louis, ja nie mogę tego przyjąć. Wystarczy już, że się tak
postarałeś i przygotowałeś dla mnie to wszystko- westchnęła.
-Proszę Cię, weź to- Marika niepewnie odebrała ode mnie
pakunek i ściągnęła z niego folię ozdobną. Otworzyła pudełeczko. W środku był
naszyjnik, w kształcie serca. W środku było nasze zdjęcie, a z tyłu
wygrawerowany napis: „ I can’t be your superman, but for you I’ll be
superhuman”. To tekst z naszej piosenki. Wiedziałem, że dla Mariki nie liczył
się wygląd zewnętrzny, ale ten wewnętrzny. Dlatego pomyślałem, że te słowa będą
idealne. Dziewczyna miała łzy w oczach. Rzuciła mi się na szyję.
-Dziękuję- wyszeptała do mego ucha.
-Em… Marika, bo to wszystko, to nie tylko z okazji urodzin…-
zacząłem się jąkać. Oderwała się ode mnie i popatrzyła na mnie tymi niebieskimi
oczyma, Zachęcając do dalszego mówienia. Wziąłem głęboki wdech- chodzi o to, że chciałbym Ci coś powiedzieć-
ściągnęła idealnie wyrównane brwi- bo ja…
-Louis, spokojnie, możesz mi wszystko powiedzieć. Przecież
jesteśmy przyjaciółmi- patrzyła w moje oczy.
-No właśnie, przyjaciółmi… Marika, tyle, że ja zacząłem czuć
do ciebie coś więcej, niż do zwykłej przyjaciółki. Dlatego też wtedy cię
śledziłem, bałem się, że masz kogoś, nasza umowa przestanie obowiązywać, a ja
nie będę miał u ciebie jakichkolwiek szans, bo ty będziesz z jakimś przystojnym
żużlowcem.
-Lou, wiesz, że gdybym kogoś miała, to byś o tym wiedział.
To piękne co dla mnie zrobiłeś. Jeszcze nikt nigdy się tak dla mnie nie starał.
Zdradzę ci sekret- wspięła się na palce, by móc dosięgnąć do mojego ucha-
Gdybyś mnie nie pociągał, nigdy w życiu nie przystałabym na tę umowę- jej
słodki oddech otulił moją szyję, wywołując na niej gęsią skórkę. Popatrzyłem w
jej oczy. Zobaczyłem bijącą z nich
szczerość i pożądanie. Delikatnie zmniejszyłem odległość między nami i musnąłem
lekko jej wargi swoimi. Musiałem się troszkę schylić, by móc do nich dosięgnąć.
Marika tego wieczoru postawiła na wygodę i nie ubrała
szpilek. Dla ułatwienia stanęła na palcach. Zarzuciła mi ręce na szyję, a ja
jej na biodra, unosząc ją przy tym do góry i pogłębiając pocałunek. Doszedłem z
nią na rękach do mojego dużego łóżka. Uśmiechnęła się przez pocałunek.
Położyłem ją delikatnie. O tak, zdecydowanie fajnie całuje się dziewczynę z
kolczykiem w wardze. Trochę przeszkadzał, ale mogłem się nim pobawić, co
podobało się Mar. Zacisnęła mi nogi na pośladkach, a ja cicho pisnąłem.
-Mar, nie żeby mi się nie podobało, ale zdejmij buty, bo mi
ćwieki w moją seksi dupcię wbijasz- jęknąłem.
-Ups, zapomniałam- ściągnęła buty, nawet nie przerywając
pocałunku. Znów zacisnęła mi stopu na pośladkach, podnieciło mnie to, bo
zrobiła to z dużą siłą. Zabrałem się za odpinanie jej koszuli. Poszło mi
szybko, gdyż była na zapinki. Zacząłem całować jej szyję, obojczyk, doszedłem
do piersi. Miała ciekawy stanik. Dziękowałem Bogu, że miał zamek z przodu.
Teraz ona ściągnęła mi moją koszulkę, która o dziwo nie była w paski. Zszedłem
niżej z pocałunkami, zostawiając na brzuchu dziewczyny pokaźnych rozmiarów
malinkę. Widzę, że chyba była przygotowana na dzisiejsze okoliczności, bo miała
koszulę z łatwo odpinanymi zaczepkami, stanik rozsuwany na zamek, a do tego
legginsy, co równało się brakowi dodatkowych guzików w spodniach. Czyżby znała
moje zamiary… Telepatia? Zaśmiałem się pod nosem. Nie przerywałem pieszczot.
Zabrałem się za jej legginsy, poszło szybko. Złapałem za jej biodra,
obdarowując jej brzuch subtelnymi pocałunkami. Zmieniła się ze mną miejscem.
Teraz to ona dominowała na górze. Zaczęła lekko przygryzać płatek mojego ucha,
a ja jęknąłem z zadowolenia. Po tylu razach już wiedziała, co mnie podnieca i
vice versa. Ona wymiękła, jak ktoś całował jej szyję i błądził rękami po jej
tyłku, a ja kiedy ktoś bawił się moim uchem i wbijał paznokcie w plecy. Marika
zaczęła odpinać moje spodnie, zamek rozsunęła zębami. Popatrzyła w moje oczy i
zaczęła je zsuwać z moich nóg. Po chwili wylądowały gdzieś na podłodze. Byłem
zadowolony z tego faktu, nie powiem, że nie :D Teraz zabrałem się za jej
bokserki. Marika nienawidziła zwykłych majtek, zawsze chodziła w tych kroju
bokserek. Z wielkim przymusem zakładała te ozdobne. Po chwili ani ona, ani ja
nie mieliśmy na sobie bielizny. Pieściłem dłońmi jej nabrzmiałe sutki i
całowałem ją namiętnie. Ona błądziła dłońmi po moich plecach. W międzyczasie
wyciągnąłem z szafki nocnej prezerwatywę. Nie chciałem, żebyśmy wpadli. Oboje
nie jesteśmy jeszcze na to gotowi Marika niedawno skończyła dopiero 18 lat. Nie
chcę zawalić je kariery, ani marzeń. Rozerwałem opakowanie, a następnie Mar
założyła gumkę na mojego twardego członka, który już tylko czekał, kiedy będzie
mógł zostać wykorzystany. Napięcie seksualne pomiędzy nami rosło z sekundy na
sekundę i było trudne do wytrzymania. Znów złączyliśmy się w pocałunku. Nasze
języki walczyły wzajemnie o dominację. Marika delikatnie rozszerzyła nogi,
dając mi tym znak, że mogę zaczynać. Popatrzyłem w jej oczy. Takiego pożądania
jeszcze nigdy w nich nie widziałem. Podobało mi się to. Wszedłem w nią, a ona
jęknęła z rozkoszy, więc kontynuowałem i wszedłem całą moją długością.
Posuwałem ją na początku powoli i delikatnie, ale nam obojgu to już nie
wystarczało. Przyspieszyłem swoje ruchy, a dziewczyna wygięła swoją miednicę,
co pozwoliło mi wejść jeszcze głębiej? Teraz już pieprzyłem ją tak szybko, jak
tylko mogłem. Gdyby nie głośna muzyka imprezowicze na pewno by nas usłyszeli.
Zresztą podobnie jak sąsiedzi i cała ulica… Marika kreśliła paznokciami po
moich plecach, co podniecało nie do granic możliwości. Po mojej skroni spływały
kropelki potu, a włosy Mariki posklejały się. To zdecydowanie nasz najlepszy
seks. Czułem, że jestem już bliski eksplozji. Kilka ostatnich pchnięć i finisz.
Marika wygięła się w łuk, a jej ciało przeszedł dreszcz. Nie dosyć, że to był
mój najlepszy seks w życiu, to jeszcze szczytowaliśmy razem. To było po prostu
niesamowite przeżycie. Opuściłem ciało mojej dziewczyny i ułożyłem się obok
niej.
-To było…
-Zajebiste- przerwała mi. Spojrzeliśmy sobie w oczy i znów
się pocałowaliśmy- Dobra, czas pod prysznic- wstała, a ja po raz kolejny tego
wieczoru podziwiałem jej smukłe nagie ciało. Stanęła w drzwiach i odwróciła się
do mnie przodem- No długo mam na ciebie czekać?
-Myślałem, że chcesz iść sama….
-Po co mamy marnować czas na 2 prysznice?- Boże błogosław
Polskę za takie dziewczyny jak ta! Wreszcie nie jakaś cnotliwa panienka mi się
trafiła takiej to ze świeczką szukać. Ona jest spełnieniem moich fantazji! Nie
chcecie wiedzieć, jakich… Chyba każdy facet chciałby taką dziewczynę. A ja
ją mam! Wreszcie mogę ją nazywać moją
dziewczyną… Wzięliśmy szybki prysznic, pomogłem Marice wysuszyć włosy, kiedy
ona się malowała. Chociaż upierałem się, że bez makijażu też jest dobrze, ale
to w końcu dziewczyna -.- Wróciliśmy na dół. Tam na kanapach leżały już pijane
osoby, nieliczni bujali się w rytm spokojnej już muzyki. Nigdzie nie widziałem
ani Tali, ani Harrego. Nawet nie chcę wiedzieć, gdzie są i co robią… Liam
tańczył z Venyą, Zayn popijał alkohol z jakąś blondynką. A Niall? Niall w kącie
miział się z Samanthą, czyli już się pogodzili, albo się żegnają. Nie wnikam.
Marika pociągnęła mnie do alkoholi. Tam minęło nam kilka kolejek, a reszty nie
pamiętam…
__________________________________________________________________________________
Cóż pierwszy raz publikuje rozdział na tym blogu całość napisała Morfine, ale ja dorobiłam tylko końcówkę xD Mam nadzieję, że Wam się spodoba a ja już biorę się za pisanie następnego już w całości mój. Dodam go w przyszłym tygodniu jakoś pod koniec. Teraz na tydzień jadę cieszyć się słońcem i wolnym czasem czyli PARTY TIME <3 do napisania
Wasza Shazti xoxo
hej, zapraszam na hard-bland-sensitive.blogspot.com/, pojawił się nowy rozdział. mam nadzieję, że się spodoba i zostawisz po sobie komentarz :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej mi się podoba! < 3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!:*
Świetne!
OdpowiedzUsuńNie powiem, że nie, bo podobała mi się ta scenka... :)
"[..]Swój wzrok przeniosłam na jego błękitne oczy. Były zamyślone i zaniepokojone. Niall milczał. Nawet nie zwracał na mnie jakiekolwiek uwagi. Wyglądało to tak jakby czymś się martwił. Oparłam głowę o oparcie jego łóżka i westchnęłam. Następnie spoglądając na Nialla i widząc, że jest on całkowicie pochłonięty swoimi myślami, wyszeptałam.". Chcesz wiedzieć co wyszeptała Alice, Niallowi? Jeśli tak to zapraszam na nowy rozdział z perspektywy Alice na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ - Pozdrawiam Alice :)
OdpowiedzUsuńfajny ;d zaczyna się robić coraz ostrzej ;d
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowy rozdział ;d
Super rozdział, zaczyna robić się coraz bardziej tak jakoś... Ostrzej? No morze :> Nie lubię spamować, ale jakoś trzeba zacząć, wczoraj założyłam bloga http://listentothevoiceofyourheart.blogspot.com i bardzo liczę na zdanie kogoś utalentowanego, mam nadzieję że wpadniesz ;***
OdpowiedzUsuńpodoba mi się i czekam na następny
OdpowiedzUsuń+zapraszam na 20 rozdział z perspektywy Franky na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/
+ogłosiłyśmy także na naszym blogu konkurs, który może cię zainteresować - Alice :)
Świetny blog! Zaczełam dziś czytać i przeczytałam cały! ;d Czekam na następne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuń